"Wesoły kierowca" zwolniony
Robert Chilmończyk, najbardziej znany kierowca autobusowy w Warszawie, stracił pracę. "Szczęśliwego zdrowego i fajnego Nowego Roku życzę wszystkim moim znajomym i pasażerom. Ja spędzę jego początek na szukaniu pracy w bardziej przyjaznej firmie" - napisał na Facebooku.
"Wesoły kierowca" był zatrudniony w firmie Michalczewski, obsługującej 20 tras komunikacji miejskiej w stolicy. Zwolnienia to efekt przegrania przez jego pracodawcę przetargu, który w maju 2015 roku ogłosił ZTM na obsługę komunikacyjną w Warszawie. Wygrała go firma Mobilis. Michalczewski dwukrotnie odwoływał się od tej decyzji. W połowie grudnia Krajowa Izba Odwoławcza uznała, że decyzja ZTM była zgodna z prawem.
Robert Chilmończyk zyskał popularność dzięki zabawnym komentarzom i żartom, którymi starał się umilić podróż pasażerom. Nazywał ich VIP-ami.
- Witam sympatycznych mieszkańców Nowodworów w to piękne, słoneczne, piątkowe popołudnie. Proszę się rozgościć, siadać sobie wygodnie, najlepiej na czterech literach - mówił do pasażerów swojego autobusu.
Zachęcał też do uśmiechów i nawiązywania znajomości.
- Śmigamy dalej po Tarchominie, tutaj życie wolniej płynie, po tej pięknej dzielnicy naszej kochanej stolicy, jak to się mówi mlekiem i miodem płynącej i z dziewic słynącej. Uśmiechamy się do siebie, zapoznajemy się, panowie mogą śmiało paniom puszczać oczka, a panie zalotnie uśmiechać się do panów - mówił do podróżnych w stolicy.
Ludzie nagrywali nietypowe podróże telefonami komórkowymi i zamieszczali w sieci. Nagrania zyskały ogromną popularność.
Niektóre z wypowiedzi kierowcy nie spodobały się Zarządowi Transportu Miejskiego w Warszawie. W marcu 2015 roku ZTM zwrócił się do pracodawcy Roberta Chilmończyka, firmy Michalczewski, by przeprowadziła rozmowę z "Wesołym kierowcą". Mężczyzna dostał wówczas ustne upomnienie od przełożonych.
"Nic nie działa, włącznie z kierowcą"
- Mówienie, żeby ktoś ustąpił miejsca matce z dzieckiem jest jak najbardziej w porządku, podobnie życzenia miłej podróży. Natomiast nie jest w porządku, gdy mówi, że kieruje mając 3 promile alkoholu we krwi, kiedy na pokładzie jest mnóstwo osób albo że w autobusie nic nie działa, jak powinno, włącznie z kierowcą. To jest działanie na szkodę wizerunku komunikacji miejskiej - tłumaczył wówczas reporterce Interwencji Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM w Warszawie.
Zobacz cały reportaż Interwencji o "Wesołym kierowcy".
Czytaj więcej
Komentarze