ONZ proponuje termin rozmów pokojowych ws. rozejmu w Syrii
Mediator ONZ w Syrii Staffan de Mistura zaproponował, aby rozmowy pokojowe między stronami konfliktu rozpoczęły się 25 stycznia w Genewie. W oświadczeniu mediator zaznaczył, że "liczy na pełną współpracę wszystkich istotnych stron syryjskiego konfliktu w tym procesie". Dodał również, że "nie można pozwolić, by to, co się dzieje wykoleiło te rozmowy".
Rebelianci i syryjska armia rządowa przekazali ostatnio, że w Syrii zginął Zahrun Alasz - przywódca opozycyjnego ugrupowania Dżaisz al-Islam oraz kilku jego niższych rangą dowódców. Zdaniem analityków śmierć Alusza i dowódców Dżaisz al-Islam to poważny cios dla wysiłków pokojowych w Syrii. Dowództwo armii syryjskiej w telewizyjnym oświadczeniu przyznało się do przeprowadzenia "specjalnej operacji", w której zginął Alasz.
Zdaniem niektórych aktywistów syryjskich za atakiem stoi Rosja, która od września prowadzi bombardowania w Syrii.
Syryjski przywódca kością niezgody
19 grudnia Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję dotyczącą mapy drogowej dla procesu pokojowego w Syrii, zgodnie z którą rozmowy w sprawie zawieszenia broni i utworzenia rządu przejściowego mają rozpocząć się w styczniu. W przyjętym dokumencie nie wspomniano jednak o przyszłości prezydenta Syrii Baszara el-Asada. Kwestia ta jest głównym punktem spornym między stronami konfliktu. Zachód oraz kraje Zatoki Perskiej domagają się odejścia dyktatora, którego wspiera Rosja.
Rząd przejściowy za pół roku
Plan zaakceptowany przez Radę Bezpieczeństwa ONZ przewiduje między innymi utworzenie w ciągu pół roku rządu przejściowego oraz przeprowadzenie wolnych wyborów i opracowanie nowej konstytucji w ciągu 18 miesięcy. W negocjacjach mają uczestniczyć przedstawiciele syryjskiego rządu i opozycji.
Dotychczasowe rezolucje Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii dotyczyły jedynie kwestii humanitarnych lub też były blokowane przez Rosję i Chiny, które dysponują prawem weta.
Według danych ONZ trwająca od 2011 roku wojna domowa w Syrii kosztowała życie ponad 250 tysięcy ludzi.
PAP