"Zmienią konstytucję, zlikwidują Trybunał". Głos publicystów w sprawie TK
Spór o Trybunał Konstytucyjny nie milknie. Ostatnie wydarzenia komentowali w Polsat News publicyści: Rafał Otoka-Frąckiewicz z miesięcznika "Uważam Rze" i Jerzy Domański z tygodnika "Przegląd".
Dziennikarze zastanawiali się, czy prezydent Andrzej Duda może nie przyjąć ślubowania od trzech sędziów, których, jak wynika z wyroku TK, wybrano w sposób konstytucyjny. Rafał Otoka-Frąckiewicz ocenił, że "może, a wręcz patrząc na to, co chce zrobić, musi" i przypomniał, że takie sytuacje miały już miejsce w historii. – Thomas Jefferson, kiedy został prezydentem USA miał identyczną sytuację. Poprzedni prezydent obsadził wszystkich sędziów Sądu Najwyższego swoimi ludźmi chcąc zablokować możliwość reform w kraju i dokładnie w ten sam sposób to wyglądało. Jefferson przedłużał jak mógł przyjęcie przysięgi od tych sędziów – przypomniał Otoka-Frąckiewicz.
Publicysta podjął nowy wątek dotyczący zapowiadanej przez PiS nowej konstytucji RP. - W tle tego konfliktu trwa zbieranie poparcia posłów potrzebnych do przegłosowania nowej konstytucji. Jeszcze trzy dni temu brakowało PiSowi ich 10, a teraz już tylko 8 – zdradził Otoka Frąckiewicz. Jak zauważył, "za chwilę temat może się skończyć, bo zmienią konstytucję, zlikwidują Trybunał, oddadzą wszystko, czym zajmuje się Trybunał do Sądu Najwyższego i sprawa się skończy".
Przewaga PiS w wyborach była na tyle niewielka, że łatwo ją utracić
Jerzy Domański zadał pytanie, czy Prawo i Sprawiedliwość, które dzisiaj rządzi w Polsce, uzyskało taki mandat od społeczeństwa, że dzisiaj jako partia zwycięska może wszystko. Jego zdaniem "nie". - Ta przewaga była na tyle niewielka, że stosunkowo łatwo ją można utracić, bo ci, którzy zadecydowali o wyborze i zwycięstwie PiS to w jakiejś mierze byli poprzedni wyborcy Platformy i Lewicy – zauważył Domański. Dodał, że w jego przekonaniu ci wyborcy "nie są skłonni zaakceptować takiego stylu sprawowania władzy". - Władza nie jest na wieczność. Mogę sobie wyobrazić również scenariusz, polegający na tym, że PiS powtórzy swoje rządy jak parę lat temu, czyli dwa lata i do domu – podsumował publicysta.
Petru największym przegranym
- Ryszard Petru jest największym przegranym całej tej sytuacji - komentował Otoka-Frąckiewicz. - Szedł do parlamentu jako nowa jakość, która miała przyciągnąć wyborców Platformy znudzonych jej rządami. Tymczasem Petru stanął po stronie Platformy w konflikcie, który wywołała, czyli stał się stronnikiem organizacji z której powinien pobierać wyborców – ocenił.
Polsat News
Czytaj więcej