Barbórka. Górnicy obchodzą swoje święto

Polska
Barbórka. Górnicy obchodzą swoje święto
PAP/Andrzej Grygiel

Blisko 200 tysięcy polskich górników świętuje dziś Barbórkę. Świętowanie zgodnie z tradycją rozpoczyna się poranną mszą w kościele lub w cechowni przy figurze świętej Barbary - patronki górników, dobrej śmierci i trudnej pracy.

Mieszkańców osiedli zamieszkałych przez pracowników kopalni obudzą górnicze orkiestry. Barbórka to w górnictwie dzień wolny od pracy. Świętują nie tylko górnicy wydobywający węgiel kamienny i brunatny. To święto też tych, którzy wykonują zawody związane z wydobyciem między innymi gazu, siarki, ołowiu i soli. Tego dnia na Śląsku organizowane są okolicznościowe akademie, koncerty, bale i zabawy, w których biorą udział także emeryci. W kościołach odprawiane są msze w intencji górników. Z okazji Barbórki arcybiskup Wiktor Skworc udzielił wiernym archidiecezji katowickiej dyspensy od piątkowego postu.

 

Górnicy KW dostaną nagrodę

 

Barbórka to także tradycyjna nagroda wypłacana górnikom z okazji tego święta. Mogą odtechnąć górnicy z Kompanii Węglowej. To właśnie ta spółka miała największe problemy, by zebrać pieniądze na tradycyjną nagrodę dla ponad 30 tysięcy zatrudnionych w niej  pracowników. Z tego też powodu w listopadzie przez kilka dni strajk wisiał na włosku.

 

W Kompanii, podobnie jak i w Katowickim Holdingu Węglowym nie ma jednej, identycznej dla wszystkich stawki nagrody barbórkowej. Zgodnie z pamiętającym grudzień 1981 rozporządzeniem Rady Ministrów w sprawie „szczególnych przywilejów dla pracowników górnictwa” z okazji barbórki pracownikom kopalń przysługuje „nagroda w wysokości miesięcznego wynagrodzenia obliczonego jak za urlop wypoczynkowy”. W praktyce oznacza to zatem, że wysokość tego świadczenia zależy od wysokości pensji (średnie wynagrodzenie na  dole w KW przekracza 7 tys. zł brutto, na powierzchni wynosi ponad 5 tys. złotych brutto). Mimo kłopotów z zebraniem pieniędzy na barbórkę Kompania przeleje ją na konta górników w jednej transzy.

 

JSW płaci w ratach

 

Pracownicy Jastrzębskiej Spółki Węglowej otrzymają barbórkę w ratach.

 

- Pierwsza transza ma trafić na konta górników do 4 grudnia, druga do 1 marca przyszłego roku - zapewniała Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka koncernu.  Dla pracowników administracji w JSW to na razie będzie ostatnia barbórka. Na jak długo? Przynajmniej do końca roku 2018. Tak właśnie przewiduje porozumienie, jakie we wrześniu zarząd jastrzębskiej spółki zawarł z działającymi w spółce związkami zawodowymi (za jego sprawą zawieszono też wypłatę „czternastki” oraz deputatu węglowego).

 

Barbórka nie jest świadczeniem przynależnym wyłącznie pracownikom dużych spółek wydobywczych. Otrzymają je także górnicy zatrudnieni w kopalniach (czy zakładach górniczych - bo taka jest ich oficjalna nazwa) należących do grupy Tauron, Węglokoksu, prywatnej kopalni Silesia w Czechowicach-Dziedzicach (właścicielem jest czeski inwestor) oraz zarządzanych przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń. W nich również jest to kwota zbliżona do  miesięcznej pensji i stąd też indywidualnie zróżnicowana.

 

W pierwszych III kwartałach br. sektor miał 1,674 mld zł straty.

 

Mijający rok upłynął na Śląsku pod znakiem gigantycznych problemów spółek węglowych, zmian na stanowiskach ich szefów, zagrożenia wypłat, porozumienia poprzedniego rządu ze związkami zawodowymi, gwałtownych protestów w Jastrzębiu Zdroju. W pierwszych trzech kwartałach górnictwo węgla kamiennego miało 1,674 mld zł straty. Przyszłość wciąż niepewna, 95 tys. zatrudnionych w polskim górnictwie czeka na decyzje rządu Beaty Szydło.

 

- Już nie ma się z czego cieszyć, bo niestety górnictwo się kończy - ocenia z żalem nadsztygar Stanisław Kachniarz z kopalni Wieczorek w Katowicach. To jedna z najstarszych polskich kopalń, żywicielka wielu pokoleń mieszkańców Giszowca i Janowa. Po 189 latach istnienia jej koniec jest już bliski - ma fedrować do 2020 r.

 

4 grudnia wspomina się tych, co odeszli już „na wieczną szychtę”

 

Do 30 listopada w całym polskim górnictwie zginęło 16 górników, z czego w kopalniach węgla kamiennego - 10. W całym ubiegłym roku liczby te wyniosły odpowiednio - 30 i 20.

 

Najgłośniejszym echem odbił się kwietniowy wypadek w części kopalni Wujek, tzw. ruchu Śląsk, w wyniku którego zginęli dwaj górnicy. Najpotężniejszy wstrząs od ponad 30 lat w polskim górnictwie, ogromna skala zniszczeń, najdłuższa, trwająca 67 dni akcja. Mimo zaangażowania wielkich sił i środków 36-letniego sztygara i 44-letniego ślusarza nie udało się uratować - choć przeżyli wstrząs, prawdopodobnie zabrakło im powietrza.

 

Podczas niedzielnej barbórkowej mszy świętej w kościele pw. Św. Barbary w Katowicach metropolita katowicki wspominał tę akcję ratowniczą. „Może służyć jako książkowy przykład tego, co nazywamy solidarnością górniczą. Nakazuje ona iść po zasypanych na dole kolegów, nie bacząc na zagrożenia, ryzyko i koszty” - mówił abp Wiktor Skworc.

 

Ocenił też burzliwe wydarzenia ostatnich miesięcy: - Mijający rok niestety potwierdził, że właściciel naszych kopalń i kopalin - Skarb Państwa - jest właścicielem niewydolnym, nieumiejącym skutecznie przeprowadzić koniecznych reform w górnictwie węglowym. Mimo deklaracji i obietnic, mimo podpisanego porozumienia, mimo wprowadzonej szybką ścieżką legislacyjną ustawy, zabrakło determinacji, a na końcu nawet czasu do jej realizacji - powiedział hierarcha.

 

Podkreślił, że na Górnym Śląsku jest oczekiwana jakościowa zmiana w kwestii górnictwa po tym, jak „rozbudzone zostały nadzieje na jakościową zmianę w relacjach rządzący-rządzeni”.

 

Dziennik Zachodni/Polsat News

Az
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie