Strajk w MZK w Bydgoszczy
Prowadzony we wtorek od rana strajk pracowników Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy trwa, mimo że po południu ze stanowiska prezesa zrezygnował Łukasz Niedźwiecki, czego domagała się załoga. W mieście nie kursują tramwaje i większość autobusów. Pasażerowie od rana mówili o chaosie i nie kryli zdenerwowania.
Strajkujący domagają się powrotu na stanowisko poprzedniego prezesa Pawła Czyrnego i utrzymania dotychczasowych stawek za przewozy. Szef Zawiązku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w MZK Andrzej Arndt poinformował, że Czyrny, będący ciągle pracownikiem spółki, jest gotów wrócić na fotel prezesa.
"Chciał się sprawdzić w obszarze komunikacji miejskiej"
Załoga MZK ogłosiła strajk, bo nie chciała zaakceptować powołanego w ubiegłym tygodniu na stanowisko prezesa Łukasza Niedźwieckiego, który przez ostatnie trzy lata był zastępcą prezydenta Bydgoszczy. Prezydent miasta Rafał Bruski w czwartek na konferencji prasowej poinformował, że dwa tygodnie wcześniej ze stanowiska prezesa MZK zrezygnował Paweł Czyrny, a Niedźwiecki zwrócił się do niego z zapytaniem, czy "dostałby szansę sprawdzenia się w obszarze komunikacji miejskiej".
Bruski podkreślił wówczas, że Niedźwiecki zna problematykę funkcjonowania MZK, gdyż jako wiceprezydent nadzorował spółkę, a przez trzy miesiące nawet pełnił obowiązki jej prezesa. Zaprzeczył też pojawiającym się w ostatnich miesiącach informacjom, że Niedźwiecki jako wiceprezydent dopuszczał się mobbingu wobec podległych pracowników.
- Komisja, którą powołałem nie stwierdziła mobbingu w urzędzie, ale stwierdziła zachwianie relacji międzyludzkich. W mojej ocenie ta sytuacja mogłaby mieć wypływ na mniejszą skuteczność pracy urzędu - mówił prezydent.
PAP, Polsat News
Czytaj więcej
Komentarze