Na jednej nodze - zimowa wyprawa niepełnosprawnego rowerzysty
- Nigdy nie wstaję z łóżka lewą nogą - mówi Rafał Gręźlikowski. Stracił ją walcząc z nowotworem. Przed chorobą miał zostać komandosem, po amputacji nogi i chwilowym załamaniu postanowił walczyć. Teraz przygotowuje się do zimowej wyprawy rowerowej, podczas której będzie nocował w górach pod namiotem. W grudniu rozpoczyna trening w Tatrach, dostał specjalną zgodę na zdobycie rowerem Morskiego Oka.
Planował zostać członkiem elitarnej jednostki wojskowej Formoza. Był blisko spełnienia marzenia, gdy zachorował. Amputacja nogi była początkowo dramatem. Przyzwyczajony do dużego i częstego wysiłku fizycznego, nie potrafił sobie poradzić z nagłą koniecznością ograniczenia aktywności. Jednak dość szybko powiedział sobie, że nie skapituluje.
Multimedalista ciężarowiec, lekkoatleta, kulturysta
Zaczął walczyć - rzucił się w wir aktywności sportowych. W efekcie został wielokrotnym mistrzem Polski osób niepełnosprawnych w wyciskaniu sztangi leżąc, zwyciężył w tej dyscyplinie w Pucharze Europy w Budapeszcie z rekordem życiowym 195 kg, międzynarodowym mistrzem Słowacji i Litwy, a także mistrzem Polski w kulturystyce oraz wielokrotnym medalistą w biegach osób niepełnosprawnych. Zdobył w sumie 100 medali w kilku dyscyplinach.
Od wielu lat jest bardzo aktywnym rowerzystą. Rocznie pokonuje rowerem ok. 8 tys. km, odwiedzając głównie miejsca, w których zlokalizowane są polskie zamki bądź ich ruiny, które są jego drugą pasją.
Rowerem na zamek
- W miarę upartego trenowania, potrafiłem coraz lepiej radzić sobie z przeciwnościami i jeździć coraz dalej - mówi Rafał Gręźlikowski. - Latem obierałem sobie jakiś wymagający, górzysty szlak, usłany ruinami zamków i pokonywałem go na swoim jednośladzie, będąc przy "swych zamkach" najbliżej jak to możliwe - dodał.
Dojeżdżał rowerem tam, gdzie nawet pełnosprawnemu ciężko się wspiąć, nawet pieszo. Odwiedzał zamki, fotografował je, poznawał ich legendy, aż w końcu wydał bogato ilustrowaną książkę "Zamki, ruiny i legendy".
Ostatnie wakcje, ponad 40 dni, spędził eksplorując zamki we Francji, Niemczech i w Luksemburgu. Oczywiście rowerem.
Nowy cel - wyprawa zimowa
Teraz postawił przed sobą nowe wyzwanie. Chce wyruszyć na wyprawę odwiedzając zamki Dolnego Śląska m.in.: Grodziec, Wleń, Chojnik, Bolczów, Radosno. Żeby nie było za łatwo, podróż odbędzie zimą. Chcąc jeszcze bardziej zwiększyć stopień trudności postanowił, że będzie rozbijać zimowe obozowiska w cieniu zamkowych murów i spędzać noce w namiocie.
Sprzęt już częściowo skompletował. Rower, tzw. fat bike, ofiarowała mu mieszkająca w Danii Iwona Neubarth. - Jestem jej ogromnie wdzięczny, bo nigdy nie byłoby mnie stać na taki rower, który na bezdrożach, w kopnym śniegu, jest niezastąpiony - mówi Rafał Gręźlikowski.
Brakuje mu jeszcze odpowiedniego namiotu, który pozwoliłby spędzać mroźne zimowe noce w górach, bez obaw o odmrożenia. - Moja niepełnosprawność wymaga specjalnego dbania o kikut nogi - wyjaśnia. Rafał ma nadzieję, że do czasu wyruszenia w góry uda mu się jakoś problem braku namiotu rozwiązać.
Musi być śnieg, musi być mróz
Nie dopuszcza myśli, że musiałby się poddać. - Nidy się nie poddaję - mówi. Dlatego rozpoczął już przygotowania. W grudniu swoją formę sprawdzi Tatrach. - Mając na uwadze moją niepełnosprawność i przystosowany do zimowych szlaków rower, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego wyraził specjalną zgodę na zdobycie rowerem Morskiego Oka - mówi Rafał. Prawdopodobnie po Morskim Oku ruszy również do jakiegoś zamku w Pieninach.
W styczniu bądź lutym, spędzi zimę w górach Dolnego Śląska. Dokładnego terminu sam nie zna. - Chcę by było dużo śniegu, by było jak najzimniej, więc będę śledził prognozy pogody - wyjaśnia.
Komentarze