Sokół: Rosjanie mają luźniejsze podejście do przestrzegania granic przestrzeni powietrznej
- Jeżeli rosyjski pilot wykonuje zadanie bojowe i potrzebuje przestrzeni, powiedzmy 20 mil, to on to wykorzysta, nie zważając, że 15-20 mil dalej jest jakaś granica. Rosjanie wejdą tam, wykorzystując możliwości manewrowe samolotu – wyjaśnił na antenie Polsat News Witold Sokół, były pilot wojskowy, wykładowca Wyższej Szkoły Sił Powietrznych w Dęblinie.
Sokół tłumaczył różnicę między lotnictwem rosyjskim, a tureckim. Tureccy piloci latają w strukturach NATO, więc wszystkie procedury Sojuszu są im znane. Są wyszkoleni w ten sam sposób, mają taki sam sprzęt. Procesy szkolenia rosyjskich pilotów są podobne, ale Rosjanie latają według innych procedur. Przestrzegają innego podziału przestrzeni i mniej restrykcyjnych przepisów, a piloci przyzwyczajeni są do innego stylu latania.
- Dziesięć ostrzeżeń w ciągu pięciu minut to bardzo dużo, ale wszystko zależy od tego, w jaki sposób były przekazywane – podkreślił Sokół. Były pilot wojskowy wyjaśnił, że obowiązują kolejne procedury nawiązywania kontaktu między pilotami. – Po pierwsze – radio, częstotliwość 121 500, to jest międzynarodowa częstotliwość, na której wszyscy powinni być, jeśli coś się dzieje. Druga rzecz, jeśli tej łączności nie ma, to piloci pary dyżurnej powinni podejść i nawiązać kontakt wzrokowy i wydać polecenia pilotowi wykorzystując swój samolot. To są manewry opisane we wszystkich dokumentach - tłumaczył Sokół. - Jeżeli obydwie strony wykorzystają wszystkie możliwości, to taki kontakt powinien być, ale jeżeli któraś ze stron nie miała takiej woli, to kontaktu nie było – dodał.
"Trudno powiedzieć, dlaczego Turcy oddali strzał"
W przypadku wczorajszego zestrzelenia rosyjskiego Su-24 zareagowały tureckie samoloty będące w powietrzu, ale rozkaz padł od dowództwa z ziemi. Systemy tureckie musiały pracować i Turcy wiedzieli o będącym w pobliżu rosyjskim samolocie. Bez wcześniejszej konsultacji z centrum dowodzenia strzał można oddać tylko w przypadku zagrożenia ze strony obcego samolotu. – Jeżeli jest próba nawiązania łączności, a samolot nie reaguje, to wszystkie komendy przekazywane są do centrum dowodzenia, gdzie podejmowana jest decyzja o użyciu uzbrojenia – wyjaśnił Sokół.
W ciągu jednej minuty samolot lecący z prędkością 720 km/h może pokonać ok. 12 km. W ciągu pięciu minut, podczas których Turcy wydali 10 ostrzeżeń rosyjskiemu pilotowi, zdaniem Sokoła, już po pierwszym ostrzeżeniu samolot mógłby zawrócić na terytorium Syrii. - Jeżeli obcy samolot reaguje na moje ostrzeżenia i wraca na swoje terytorium, to moja misja odniosła sukces, przegoniłem intruza. - Dlaczego Turcy oddali strzał? Trudno powiedzieć - skomentował Sokół.
Zagrożenie nad krajami nadbałtyckimi
- Lotnictwo myśliwskie działa w trzech stanach: czasie pokoju, kryzysu i wojny. Jeśli na naszym terytorium mamy pokój, to my nie działamy w sposób agresywny. Lecimy po to, żeby udzielić pomocy, albo zmuszamy do lądowania. Zestrzelenie jest ostatecznością. Nie wyobrażam sobie, żeby u nas doszło do takiej sytuacji – powiedział Sokół, zapytany o prawdopodobieństwo podobnych wydarzeń w rejonie państw bałtyckich, których terytorium także naruszane jest przez rosyjskie lotnictwo. Jako przykład podał sytuację rosyjskiego pilota, który wleciał na terytorium Litwy i potrzebował pomocy. Miał problemy z systemem nawigacyjnym, a na domiar złego skończyło mu się paliwo.
Sokół podkreślił, że ostrzelanie pilotów, którzy katapultowali się z zestrzelonego samolotu, to zbrodnia. Dodał jednak, że dyskusyjna jest kwestia zestrzelenia śmigłowca akcji ratowniczej, bo wykonuje on zadanie bojowe, więc nie jest specjalnie oznakowany.