Kontrowersyjny spektakl z aktorami porno. Resort kultury: nie będzie na to pieniędzy publicznych

Polska
Kontrowersyjny spektakl z aktorami porno. Resort kultury: nie będzie na to pieniędzy publicznych
PAP/Maciej Kulczyński

- Za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie - powiedział w radiowej Trójce wicepremier i minister kultury prof. Piotr Gliński. Chodzi o jutrzejszą premierę spektaklu "Śmierć i dziewczyna" w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Na scenie ma być pokazany pełny akt seksualny w wykonaniu aktorów filmów porno. Resort nie godzi się na finansowanie spektaklu ze środków publicznych.

Spektakl w reż. Eweliny Marciniak powstał na podstawie trzech pierwszych utworów ze zbioru „Śmierć i dziewczyna” noblistki Elfriede Jelinek. W piątek podczas próby prasowej twórcy spektaklu nie chcieli powiedzieć wprost, czy w przedstawieniu znajdą się sceny seksu.


"Mamy do czynienia z poronografią"


- W tej chwili gorąca jest (...) sprawa Teatru Polskiego we Wrocławiu i nowej sztuki, która ma chyba jutro premierę, w której to sztuce podobno mają być zaangażowani, czy są zaangażowani, aktorzy porno z zagranicy, i tam ma być, mówiąc bardzo delikatnie, na scenie, na żywo przedstawiony akt seksualny - powiedział Gliński w radiowej Trójce. - Za pieniądze publiczne pornografii w polskich teatrach nie będzie, i to mówię zdecydowanie - zapowiadał.

 

Minister zaznaczył, że "jest otwarty na eksperymenty artystyczne, ja jestem bardzo otwarty na teatry offowe, na najróżniejsze poszukiwania artystyczne, ale tego rodzaju rzeczy być w sferze publicznej nie może".


Ministerstwo Kultury skierowało w piątek do marszałka woj. dolnośląskiego Cezarego Przybylskiego pismo w tej sprawie. Resort nie godzi się na finansowanie spektaklu ze środków publicznych i oczekuje interwencji marszałka województwa dolnośląskiego, który wraz z ministerstwem prowadzi Teatr Polski we Wrocławiu.


"Sadząc z opisów oraz słów samej reżyser mamy tu do czynienia z pornografią w rozumieniu pełnym i dosłownym. (…) Wobec powyższego Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego oczekuje, że Pan Marszałek w trybie natychmiastowym nakaże wstrzymanie przygotowań premiery w zapowiadanej postaci, łamiącej powszechnie przyjęte zasady współżycia społecznego" - czytamy w piśmie.

 

Urząd marszałka nie zamierza blokować premiery

 

Rzecznik marszałka woj. dolnośląskiego Jarosław Perduta powiedział PAP, że urząd nie zamierza blokować premiery. "Nikt z nas tego przedstawienia nie widział, nie wiemy, co tak naprawdę tam się znajduje. Na razie mamy do czynienia jedynie z burzą medialną" - powiedział Perduta.

 

Na pismo z MKiDN odpowiedział zastępca dyrektora Departamentu Spraw Społecznych Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego Dominik Kłosowski. W piśmie do MKiDN podkreślił, że samorząd woj. dolnośląskiego nigdy nie ingerował w wolność wypowiedzi artystycznej w przedsięwzięciach przygotowywanych przez podległe mu 43 instytucje kultury.

 

"W naszym odczuciu ocena planowanego przez Teatr Polski przedsięwzięcia będzie możliwa dopiero po premierze" - napisano w odpowiedzi.

 

Urząd Marszałkowski podkreślił też, że nie ma narzędzi prawnych do wstrzymania przygotowań do premiery, o co prosi MKiDN.

 

"To złamanie prawa"

 

- Mamy do czynienia z sytuacją, kiedy finansowana z pieniędzy publicznych instytucja zapowiada złamanie prawa, bo publiczne przedstawianie poronografii jest ewidentnym złamaniem prawa. Wydaje nam się, że takie rzeczy dziać się w instytucjach publicznych nie powinny - mówił dla Polsat News Jarosław Sellin, wiceminister w resorcie kultury.

 

40 tys. podpisów przeciwko spektaklowi

 

Przeciwko widowisku nazywanemu "pornograficznym" wystąpiła Krucjata Różańcowa za Ojczyznę, która wzywa - zwłaszcza mężczyzn - do protestu przed spektaklem. Krucjata za pośrednictwem strony internetowej zorganizowała petycję na rzecz wycofania widowiska, którą podpisało już ponad 40 tys. osób.


"Minister chce stosować cenzurę prewencyjną"

 

Słowa ministra Glińskiego wywołały oburzenie Krzystofa Mieszkowskiego, dyrektora Teatru Polskiego we Wrcoławiu i posła Nowoczesnej, który stwierdził, że "narzędzia, których używa reżyser nie mają nic wspólnego z ordynarną pornografią, którą się nam narzuca". Dyrektor nie krył zdziwienia sytuacją. - Najpierw pan minister powinien obejrzeć spektakl, a potem go oceniać, wydaje mi się, że takie są reguły społeczne - mówił w rozmowie z Polsat News. Na Facebooku napisał: "To pierwszy po 1989 roku przypadek, kiedy wysokiej rangi urzędnik państwowy chce stosować cenzurę prewencyjną" .

 

Zaapelował też do mediów, by nie szukać skandalu w "rzeczywistości artystycznej". - Myślę, że to przedstawienie, obok wielu innych zalet, to też spektakl o ochronie intymności kobiety - powiedział.

 

HFPC: niedopuszczalna presja na kierownictwo instyticji kultury

 

W piątek list do Przewodniczącego Sejmiku Woj. Dolnośląskiego ws. spektaklu wystosowała też Helsińska Fundacja Praw Człowieka (HFPC), odnosząc się do tekstu, który ukazał się w Gazecie Wyborczej 16 listopada. W artkule podano, że radni PO chcą odwołania spektaklu, grożąc obcięciem dotacji dla Teatru Polskiego. HFPC pokreśliła, że takie działania są przykładem „wywierania niedopuszczalnej presji na kierownictwo instytucji kultury przez przedstawicieli władz samorządowych, wbrew ciążącemu na nich obowiązkowi ochrony konstytucyjnej wolności twórczości artystycznej oraz prawa dostępu do dóbr kultury”.

 

Rzecznik marszałka woj. dolnośląskiego powiedział PAP, że radni PO nigdy nie chcieli zablokowania spektaklu reżyserowanego przez Marciniak. "Ich wypowiedzi to jedynie przyczynek do dyskusji o pornografii w teatrze. W publikacji prasowej są nieścisłości" - powiedział Perduta.

 

Premiera spektaklu "Śmierć i dziewczyna" odbędzie się w sobotę. Przedstawienie jest wyłącznie dla widzów dorosłych. Środowiska katolickie zapowiedziały protest przed teatrem.

 

Polsat News, PAP

wj/am
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie