Jordańczyk zastrzelił sześć osób, w tym dwóch Amerykanów
Dwaj instruktorzy wojskowi z USA, jeden z RPA oraz trzej Jordańczycy zginęli w poniedziałek, gdy jordański oficer zaczął strzelać na oślep w centrum szkolenia irańskiej i palestyńskiej policji na przedmieściach Ammanu. Sześć osób zostało rannych.
Napastnik był kapitanem policji i instruktorem. Został zabity przez siły bezpieczeństwa. Te same służby podawały jednak wcześniej, że sprawca popełnił samobójstwo.
Agencja AFP podaje, że "mężczyzna nie miał żadnego związku z organizacjami terrorystycznymi".
Prezydent USA Barack Obama zapowiedział, że w tej sprawie przeprowadzone zostanie szczegółowe dochodzenie. Rzecznik Departamentu Stanu John Kirby poinformował, że Waszyngton "jest w stałym kontakcie z władzami Jordanii, które zaoferowały pełne wsparcie" w ramach śledztwa.
"Za wcześnie na podanie przyczyn strzelaniny"
Ambasada USA w stolicy Jordanu, Ammanie, poinformowała, że jest za wcześnie na to, by spekulować na temat przyczyn tej strzelaniny, zapewniła jednak w pisemnym oświadczeniu, że współpracuje blisko z jordańskimi władzami w ramach "pełnego i wyczerpującego śledztwa". Podała też, że wśród rannych jest dwóch Amerykanów.
Jordania jest oddanym sojusznikiem USA i uczestniczy w działaniach międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu (IS) w Iraku i Syrii, z którymi graniczy. W Jordanii przebywa kilkuset amerykańskich instruktorów wojskowych w ramach programu poprawienia obronności tego kraju. Stacjonują tam także myśliwce F-16, które wykorzystują jordańskie bazy do ataków z powietrza na pozycje dżihadystów w Syrii.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze