Areszt dla mężczyzny, który po pijanemu wjechał w przystanek
Warszawski sąd zdecydował o aresztowaniu 35-latka, który w nocy z piątku na sobotę, wjechał w przystanek autobusowy zabijając dwie osoby. Mężczyzna odpowie za spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego. Grozi mu 12 lat więzienia.
- Sąd zastosował tymczasowy areszt na okres trzech miesięcy, czyli do 30 stycznia 2016 r. Uwzględnił wniosek prokuratury i uznał, że zachodzą te przesłanki, na które prokuratura powoływała się we wniosku. Podejrzanemu grozi surowa kara, która mogłaby go motywować do ucieczki, albo utrudniania śledztwa - poinformowała rzeczniczka warszawskiego sądu okręgowego sędzia Ewa Leszczyńska-Furtak.
Rzecznik warszawskiej prokuratury okręgowej Przemysław Nowak poinformował w niedzielę, że mężczyzna podczas przesłuchania przyznał, że prowadził auto.
Po spowodowaniu wypadku kierowca uciekł
Do wypadku doszło w nocy z piątku na sobotę, ok. godz. 1. Samochód marki Volvo wjechał w przystanek autobusowy na ul. Marszałkowskiej. Potrącił dwóch mężczyzn, mimo reanimacji nie udało się ich uratować. W aucie oprócz kierowcy było jeszcze dwóch pasażerów.
Kierowca był pijany, uciekł z miejsca zdarzenia. Policjanci zatrzymali go w domu, po dwóch godzinach. Miał wówczas 1,6 promila alkoholu we krwi.
Od maja br. obowiązują zaostrzone przepisy dotyczące pijanych kierowców, którzy pod wpływem alkoholu spowodowali wypadek drogowy. Okres, na jaki orzekany jest zakaz prowadzenia pojazdów, został wydłużony z 10 do 15 lat, minimalną karą są 3 lata więzienia. Osoby kierujące pojazdem w stanie nietrzeźwości muszą się także liczyć z wysokimi karami finansowymi.
Polsat News, PAP
Czytaj więcej
Komentarze