Agnieszka Radwańska wygrała turniej Masters!
Radwańska pokonała w finale WTA Finals w Singapurze czeską tenisistkę Petrę Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3. Rozstawiona z "piątką" Polka miała już na koncie 16 tytułów w turniejach cyklu WTA, ale po raz pierwszy w karierze wygrała kończącą sezon imprezę masters.
Niedzielny pojedynek w Singapurze trwał dwie godziny i pięć minut. Mecz Radwańska – Kvitova był ich piątą konfrontacją podczas WTA Finals. W sumie obie grały ze sobą ośmiokrotnie. Bilans przemawia zdecydowanie za Czeszką, która wygrała sześć meczów. "Isia" łącznie z dzisiejszym meczem ma na swoim koncie tylko trzy zwycięstwa. Ostatnie spotkanie tych tenisistek zakończyło się wygraną Czeszki 7:5, 6:4 w WTA New Haven w tym roku.
Radwańska i Kvitova awansowały do półfinału, chociaż w swoich grupach miały bilans 1:2. W historii WTA Finals podobnej sztuki dokonały tylko Amelie Mauresmo w 2003 roku i Venus Williams w 2009 roku. W walce o finał Polka pokonała Garbine Muguruzę, natomiast Czeszka wygrała z Marią Szarapową.
Aaaaaaaaa ale się cieszeeeeeee!! Soooooooo happy!!! WTA Finals Singapore #TeamAga
Posted by Agnieszka Radwanska on 1 listopada 2015
Kończące sezon zawody masters od 2003 roku mają formułę zawierającą fazę grupową. Radwańska jest pierwszą tenisistką w historii, która wygrała je, odnosząc w pierwszym etapie rywalizacji tylko jedno zwycięstwo.
Polka po raz siódmy startowała w mastersie. Dwukrotnie - w 2012 roku i w poprzednim sezonie - dotarła do półfinału turnieju nazywanego wcześniej WTA Championships, co było dotychczas jej najlepszym osiągnięciem w tych zawodach. Kvitova była najlepsza cztery lata temu.
Sania Mirza i Martina Hingis najlepsze w deblu
W niedzielnym finale gry podwójnej turnieju WTA Finals w Singapurze triumfowały natomiast; tenisistka z Indii Sania Mirza i Szwajcarka Martina Hingis. Zawodniczki pokonały Hiszpanki Garbine Muguruzę oraz Carlę Suarez Navarro 6:0, 6:3.
Spotkanie trwało nieco ponad godzinę. Przed rokiem blisko 29-letnia Mirza również została zwyciężczynią debla. Wówczas grała w parze z Carą Black z Zimbabwe.
PAP, Facebook/AgnieszkaRadwanska
Czytaj więcej