Nord Stream 2: Berlin ponad naszymi głowami dogaduje się z Moskwą
Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel potwierdził, że Berlin chce jak najszybszej budowy gazociągu Nord Stream 2. Poinformował w Moskwie, że Niemcy zrobią wszystko, by decyzje dotyczące powstania gazociągu omijającego między innymi Polskę, zapadały w Berlinie, a nie w Brukseli.
Gabriel, który jest także szefem resortu gospodarki i energetyki, przebywał w stolicy Rosji z roboczą wizytą. W środę został przyjęty przez prezydenta Władimira Putina, a w czwartek rozmawiał z prezesem Gazpromu Aleksiejem Millerem. Spotkał się również z rosyjskim ministrem energetyki.
Podczas spotkania z Putinem Gabriel opowiedział się za szybką budową Nord Stream 2. Postawił jednak warunek, że rozbudowa magistrali gazowej łączącej Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie nie może mieć negatywnych skutków dla Ukrainy.
Wicekanclerz zapowiedział, że Niemcy będą zabiegać o to, by decyzje dotyczące prawnych regulacji tego przedsięwzięcia zapadały w Berlinie, a nie w Brukseli, co - jak zauważył - pozwoli na szybką realizację projektu.
- Leży to w naszych interesach. Ale nie tylko w interesach Niemiec. Także poza granicami Niemiec projekt uznawany jest za interesujący. Jeśli chodzi o kwestie prawne, to najważniejsze jest to, że my dążymy do tego, aby wszystko w miarę możliwości pozostało w kompetencjach organów niemieckich. Jeśli zdołamy to zrobić, to możliwości dla ingerencji z zewnątrz będą ograniczone - oświadczył Gabriel, którego zacytowano na stronie internetowej Kremla.
Ekspert: dla Polski to niebezpieczeństwo
Nowe nitki rosyjsko-niemieckiego gazociągu, to nóż w plecy dla planów budowy europejskiej Unii Energetycznej – uważa Wojciech Jakóbik, ekspert rynku energetyki z Instytutu Jagiellońskiego. - Dla Polski byłaby to sytuacja niekomfortowa, a wręcz niebezpieczna, jeżeli dyktat niemiecko-rosyjski wyznaczałby politykę europejską - dodał.
Zagrożenie dla gazoportu w Świnoujściu
- Kiedy będzie jeszcze więcej gazu rosyjskiego, prawdopodobnie po jeszcze niższej cenie, presja na terminal (w Świnoujściu - red.) będzie zdecydowanie większa, a tym samym niechęć do korzystania z niego może się powiększyć - uważa Tomasz Chmala, ekspert rynku energii z kancelarii White & Case. Nord Stream 2 może też być zagrożeniem dla naszych zysków z transportu rosyjskiego surowca biegnącym teraz przez Polskę gazociągiem jamalskim.
Kreml: gazociąg nie jest wymierzony przeciw Polsce
Tymczasem Kreml zapewnia, że projekt gazociągu nie jest wymierzony w inne państwa. - W Rosji nie przedsiębierzemy niczego przeciw Polsce czy jakiemuś innemu państwu. Zapewniam, że tak jest. Nie sposób żyć obawami i fobiami - oświadczyła rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa w czwartek.
Protesty na nic?
Ukraina sprzeciwiła się już budowie Nord Strem 2. Przeciwko tej inwestycji wystąpiły też inne kraje, w tym Polska, Słowacja, Litwa i Łotwa. Komisja Europejska zapowiedziała na początku października, że dokona rygorystycznej oceny planów rozbudowy gazociągu Nord Stream, który będzie musiał być w 100 procentach zgodny z unijnymi przepisami.
"Tym krajom będzie bardzo trudno zatrzymać budowę Nord Stream 2, bo cały ten projekt cieszy się w Unii specjalnym statusem. Pierwszy Nord Stream został wyłączony z unijnego prawa antymonopolowego. Rosja chce, by UE tak samo potraktowała Nord Stream 2. Jedynym ciałem unijnym, które może zatrzymać budowę jest Komisja Europejska." – napisał Wojciech Jakóbik dla serwisu New Eastern Europe.
Gazociąg, który ma ominąć Ukrainę
O planach budowy dwóch nitek gazociągu od wybrzeża Rosji przez Morze Bałtyckie do wybrzeża Niemiec, Gazprom poinformował w czerwcu. Dał wówczas do zrozumienia, że faktycznie chodzi o ułożenie dwóch nowych nitek magistrali Nord Stream, którą od 2011 roku gaz z Rosji po dnie Bałtyku płynie bezpośrednio do Niemiec.
Nord Stream 2 ma pomóc Rosji w zaprzestaniu tranzytu gazu do Unii Europejskiej przez Ukrainę, co koncern chce uczynić do 2020 roku. W 2014 roku Gazprom przesłał przez Ukrainę 62 mld metrów sześciennych surowca.
Polsat News, PAP, New Eastern Europe