Amerykański balon systemu obrony powietrznej zerwał się z uwięzi. W pościg wysłano samoloty F-16
Wojskowy sterowiec zerwał się z uwięzi w środę w południe amerykańskiego czasu w stanie Maryland. W sposób niekontrolowany przeleciał nad wschodnimi stanami USA. Spadł na ziemię w stanie Pensylwania.
O zdarzeniu pierwsza zawiadomiła straż pożarna w stanie Maryland. Balon wypełniony mieszaniną helu i powietrza odleciał w kierunku północno-wschodnim na wysokości 5 kilometrów ciągnąc za sobą zerwany kabel zasilający długości trzech kilometrów. Kabel uszkodził po drodze wiele linii energetycznych i pozbawił prądu wiele gospodarstw domowych.
- Aerostat był ostatnio widziany nad Pensylwanią i jest eskortowany przez dwa myśliwce F-16 z Atlantic City - poinformował rzecznik Dowództwa Obrony Północnoamerykańskiej Przestrzeni Powietrznej i Kosmicznej NORAD Michael Kucharek.
Na Twitterze pojawiło się nagranie, z którego wynika, że aerostat wylądował niedaleko szkoły w Bloomsburgu niszcząc przy tym linię energetyczną.
@ABC @GMA Landed in bloomsburg right by my school. Knocked out the power at CMVT. pic.twitter.com/WLJydKVf2I
— Fisher P Creasy (@FPCreasy) październik 28, 2015
NORAD we współpracy z Federalną Administracją Lotnictwa monitorowało obiekt przez cały czas. Mógł on stwarzać poważne zagrożenie w ruchu lotniczym. Balon spadł na ziemię na pola w hrabstwie Montour w stanie Pensylwania.
Aerostat JLENS to drugi taki obiekt armii amerykańskiej. Jest częścią systemu obrony powietrznej stołecznego dystryktu Columbia. System ten ma chronić przed zagrożeniami m.in. ze strony załogowych i bezzałogowych statków powietrznych i rakiet.
ABC News, Defense News