Utrzymane dożywocie za morderstwo w centrum Łodzi
Rafał N. zasztyletował w lutym 2013 roku 20-latka, który stanął w obronie swojej dziewczyny. Sąd Apelacyjny uznał, że morderca nigdy nie wyjdzie na wolność.
20-letni Mateusz spędzał wieczór ze swoją dziewczyną w jednym z pubów przy ulicy Piotrkowskiej. Po wyjściu z lokalu usiedli na pobliskim murku i rozmawiali. Obok przechodziło dwóch mężczyzn. Jeden z nich, Rafał N., podobno miał potknąć się o nogi dziewczyny, bez ostrzeżenia uderzył ją w twarz i odszedł. Mateusz pobiegł za napastnikiem, ale to jedyne co zdołał zrobić, bo zabójca gwałtownie się odwrócił i zadał mu 13 ciosów nożem.
Rafał N. sam rano zgłosił się na policję. Do aresztu trafił też jego kolega Bartłomiej K. Żaden z nich nie umiał wyjaśnić swojego zachowania. Twierdzili, że byli pod wpływem alkoholu i narkotyków. W czasie procesu Rafał N. przepraszał rodzinę Mateusza, napisał nawet do nich list: "Świadomość tego co zrobiłem jest gorsza od perspektywy kary. Jestem dla was bestią i to rozumiem. Ja też stracę dziecko, bo niedługo na świat przyjdzie moje dziecko i prawdopodobnie go nie poznam. Więcej już nie będę do Państwa pisał. Wiem, że trudno jest mi wybaczyć".
W grudniu ubiegłego roku łódzki Sąd Rejonowy uznał, że jedyną karą na jaką zasługuje morderca jest dożywocie. Dziś Sąd Apelacyjny ten wyrok ostatecznie podtrzymał.