Ewa Kopacz o przepychankach przed debatą: nie byłam świadkiem
- Myślę, że Beata Szydło, w ramach swojej wrażliwości kobiecej, przeprosi za zachowanie tego dżentelmena ze swojego otoczenia - tak premier skomentowała wcześniejsze słowa wiceprezes PiS. Beata Szydło zarzuciła jej, że nie zareagowała na wydarzenia jakie miały miejsce przed wtorkową debatą. Chodzi o przepychanki ochrony z członkami młodzieżówki PiS.
- Nie mieści mi się w głowie, że Ewa Kopacz, i mówię to jako kobieta, że jako kobieta nie zareagowała na to, w jaki sposób traktowano, szarpano młode dziewczyny i chłopaków - młodzieżówkę PiS. Ludzi, którzy są w wieku jej córki albo może młodsi. - stwierdziła dziś Beata Szydło. - Jako kobieta i matka powinna się odezwać i powstrzymać tych, którzy próbowali za wszelką cenę złamać reguły gry. - dodała.
Ewa Kopacz poproszona o komentarz do tej wypowiedzi podkreśliła, że przybyła do studia TVP wcześniej niż wiceprezes PiS, a "po drodze nie zostawiła swoich oczu i uszu, by widzieć i słyszeć, co się dzieje". - Dawno byłam już w garderobie, kiedy przyjechała Beata Szydło - kilka czy kilkanaście minut po mnie - powiedziała premier. Dodała, że nie była świadkiem tego "co działo się, kiedy Beata Szydło wchodziła do studia, ale słyszała relację swych współpracowników o "dość agresywnym zachowaniu przyszłego rzecznika". Mówiła w ten sposób o zastępcy rzecznika prasowego PiS Krzysztofie Łapińskim.
- Myślę, że Beata Szydło, w ramach swojej wrażliwości kobiecej, przeprosi za zachowanie tego dżentelmena ze swojego otoczenia - dodała szefowa rządu. Wcześniej pytana o kwestie organizacyjne dotyczące debaty powiedziała, że "nie zna szczegółów, bo zwykle tym zajmują się sztabowcy". Zwróciła uwagę, że przed budynkiem TVP były grupy z różnych sztabów wyborczych, które dość głośno dopingowały swoich liderów.
Czytaj więcej