Ruch Kontroli Wyborów wspólnie z PiS będzie tropił fałszerstwa przy urnach
Kontrolerzy przechodzą już szkolenia z przepisów i wykrywania urn z podwójnym dnem lub podwójną ścianą – informuje ”Gazeta Wyborcza”. Kontrolerów ma być aż 40 tys. Na początek Ruch Kontroli Wyborów chce sprawdzić przeliczanie głosów oddanych przed rokiem w wyborach do sejmików województw.
- To będzie bomba atomowa, tego ta druga strona naprawdę może się bać - mówi Józef Orzeł, krajowy koordynator Ruchu Kontroli Wyborów. Aktywiści Ruchu w niedzielę popilnują głosowania, zasiadając lub obserwując urny w roli mężów zaufania.
Na spotkaniu z aktywistami Orzeł nakreślił przyszłość po wygranej PiS. - Jeżeli będziemy mieli nasz rząd, czyli porządny i uczciwy, chcemy poprosić ten rząd o to, by zarządził powtórne całościowe przeliczenie kart z list sejmikowych - mówił. Powodem jest 19 proc. nieważnych głosów oddanych na listy sejmikowe w kraju. Orzeł wyjaśnił, że 18 proc. ”to jest oszustwo 100-proc., które trzeba udowodnić”.
Obserwację wyborów zaleca sam prezes Jarosław Kaczyński, bo nadużycia przy urnach są ”ostatnią barykadą” przeciwników PiS.
W lutym, kreśląc scenariusz dojścia do podwójnej wygranej, w liście do swoich działaczy wymienił ”uzyskanie pełnej zdolności do kontrolowania przebiegu głosowania” oraz ”stworzenie liczącego dziesiątki tysięcy osób korpusu wolontariuszy”.
Odpowiedzią na to wezwanie ma być Ruch Kontroli Wyborów, który tworzą: Krucjata Różańcowa, Solidarni 2010 Ewy Stankiewicz i prawicowy Klub Ronina. Szefem Klubu Ronina jest Józef Orzeł, a na spotkaniach bywa Jarosław Kaczyński.
Gazeta Wyborcza
Komentarze