Kopacz i Szydło spornie o kwestii sześciolatków
- Sześć milionów obywatelskich podpisów pod projektami ustaw wylądowało w koszu, m.in. rodzice dzieci sześcioletnich zwrócili się z prośbą o to, żebyście państwo ich wysłuchali i żeby dzieci w wieku sześciu lat nie musiały iść do szkoły, by to oni mieli wybór - zwróciła się Beata Szydło do Ewy Kopacz podczas debaty.
Jak podkreśliła, PiS proponuje, by projekt obywatelski obowiązkowo był poddawany pod debatę nie tylko podczas pierwszego czytania w Sejmie, ale również w sejmowych komisjach. Wiceprzewodnicząca PiS pytała szefową rządu, czy poprze takie rozwiązanie.
- Dlaczego pani odmawia prawa naszym polskim, zdolnym dzieciom, do tego, by były bardziej konkurencyjne od tych dzieci w innych krajach europejskich? - odpowiadała pytaniem Ewa Kopacz. Jak mówiła, w 22 krajach europejskich dzieci idą do szkoły w wieku sześciu lat, w Wielkiej Brytanii - nawet jako pięciolatki. - Nasze dzieci są naprawdę równie mądre jak te w Europie - wskazała.
Premier mówiła, że przywrócenie poprzednich rozwiązań, czyli obowiązku szkolnego od siódmego roku życia, sprawi, że kilkanaście tysięcy nauczycieli straci pracę.
- Ja uważam, że polskie dzieci są najwspanialsze - ripostowała Beata Szydło. Mówiła, że ona nikomu prawa nie chce odbierać, wręcz odwrotnie: - Ja chcę dać prawo rodzicom do decydowania - uzupełniła.
Odpowiadając oponentce, przewodnicząca PO podkreśliła, że jako marszałek Sejmu była "jedyną osobą, która chciała autentycznie demokratycznych warunków na sali sejmowej".
- Dzisiaj kwestionuje pani to, że z rocznika sześciolatków poszło do szkoły 44 procent. Pozostałe 56 procent to są dzieci, których rodzice uzyskali zaświadczenia, że nie mogą pójść do szkoły w wieku sześciu lat, więc proszę nie wmawiać, że wszystkich na siłę wysyłamy do szkoły w wieku sześciu lat - wskazała premier.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze