Nowi podejrzani o udział w zamachu nad Lockerbie. Po 27 latach

Szkoccy śledczy i funkcjonariusze FBI zidentyfikowali dwóch Libijczyków podejrzanych o udział w zamachu na samolot amerykańskich linii Pan Am. Zwrócili się do libijskiej prokuratury o pomoc w przesłuchaniu podejrzanych w Trypolisie, stolicy Libii.
21 grudnia 1988 roku Boeing amerykańskich linii lotniczych lecący z Londynu do Nowego Jorku eksplodował nad Szkocją. Odłamki maszyny, w tym skrzydła i zbiorniki z paliwem spadły na miasteczko Lockerbie, zginęło 11 mieszkańców oraz wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie. Łącznie 270 osób.
Odpowiedzialnością za zamach obciążono dwóch agentów libijskiego wywiadu: Abdelbaseta el-Megrahiego, pracującego w liniach lotniczych i Al Amina Khalifa Fhimaha, z przedstawicielstwa tych linii na Malcie. Powodem zamachu miał być odwet za zbombardowanie przez Amerykanów dwa lata wcześniej Trypolisu i Bengazi, kiedy to omal nie zginął przywódca Libii Muammar Kaddafi.
W 1999 roku Kaddafi wyraził zgodę na ekstradycję podejrzanych pod warunkiem, że ich proces odbędzie się na ternie kraju trzeciego. W wyniu procesu w Holandii w 2001 roku szkocki sąd uniewinnił Fhimaha z braku dowodów, natomiast Megrahi został skazany na dożywocie.
Zwolniony osiem lat później ze względów humanitarnych (miał raka prostaty z przerzutami) - zmarł w Libii w 2012 roku. Do końca zycia Megrahi utrzymywał, że nie miał nic wspólnego z zamachem.
W 2003 roku reżim Kaddafiego przyznał się do odpowiedzialności za zamach. Zgodził się wypłacić rodzinie każdej z ofiar po 10 mln dolarów. W odpowiedzi USA zniosły sankcje wobec Libii.
Po upadku reżimu Kaddafiego w 2011 roku szkocka prokuratura zwróciła się oficjalnie do nowych władz Libii z prośbą o pomoc w śledztwie w sprawie Lockerbie, a do Waszyngtonu - o udostępnienie wyników dotychczasowego dochodzenia Amerykanów.
PAP