Po tragedii w Bydgoszczy zawieszony jeden z prorektorów uczelni. Trzy osoby nadal w szpitalu
Polska
Janusz Prusiński był prorektorem ds. dydaktycznych i studenckich. Policja prowadzi śledztwo ws. nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób.
Przyczyny wypadku bada też specjalna komisja powołana przez rektora Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. To komisja rekomendowała zawieszenie prof. Prusińskiego.
- To nie jest wskazanie winnego, ale wskazanie, że w pionie nadzorowanym przez prorektora nie wszystko było tak, jak powinno być. On nadzoruje pion studencki, więc ponosi formalną odpowiedzialność - powiedział rzecznik uczelni Mieczysław Naparty.
Zgodę wydał prorektor
Jak poinformował, pierwsze ustalenia komisji wskazują na wiele nieprawidłowości, do których doszło przy organizacji imprezy. Przyznał, że impreza organizowana przez samorząd studencki nie została zgłoszona policji, zaś organizatorzy bez wiedzy władz UTP pobierali opłaty za wstęp.
Zgoda władz uczelni na organizację imprezy w dwóch pomieszczeniach połączonych łącznikiem wydana została wkrótce przed jej rozpoczęciem na "usilne nalegania samorządu studenckiego". Rzecznik potwierdził, ze zgodę tę wyraził właśnie zawieszony prorektor.
Podczas otrzęsin w nocy ze środy na czwartek w tłumie młodych ludzi wybuchła panika, studenci zaczęli tratować się nawzajem. 24-letnia studentka nie żyje, 11 osób zostało rannych, trzy nadal są w szpitalu. Wg lekarzy, stan dwóch z nich jest ciężki.
Śledczy przesłuchali ochroniarzy obecnych na otrzęsinach i ratowników medycznych, którzy pomagali stratowanym ludziom. Teraz ich na pytania będą odpowiadać rektor i przedstawiciele studenckiego samorządu.
Według ustaleń policji, w imprezie brało udział ok. 1,2 tys. studentów. Według władz uczelni, w imprezie łącznie uczestniczyło ok. tysiąca osób, a jednocześnie w budynkach mogło przebywać ok. 700-800 osób.
Polsat News, PAP
Czytaj więcej