Koniec poszukiwań żeglarza, który w piątek wypadł za burtę jachtu. Służby ratownicze nie dają mu szans na przeżycie
Poszukiwania trwały 19 godzin. Mężczyzny szukały trzy statki ratownicze i śmigłowiec Marynarki Wojennej.
- Po tak długim czasie przebywania w wodzie, nie ma szans na przeżycie. Chociaż długo mieliśmy nadzieję, że uda się znaleźć tego człowieka - podkreśla rzeczniczka Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa Mirosława Więckowska.
Mężczyzna wypadł do wody w piątek około godz. 17:30. Stało się to 12 mil morskich na północ od Karwii (woj. pomorskie). Był dobrze ubrany, miał na sobie sztormiak i pneumatyczną kamizelkę. - Koledzy z którymi płynął, próbowali go ratować, mieli go w zasięgu wzroku, ale przy stanie morza 6 w skali Beauforta nie udało im się nic zdziałać. Szybko wezwali pomoc - powiedziała polsatnews.pl Więckowska.
Dziś w akcji ratunkowej brały udział trzy statki: Huragan z Łeby, Bryza z Darłowa i Sztorm z Helu oraz śmigłowiec Marynarki Wojennej. Poszukiwania miały potrwać do zmroku.
Kupiony w Szwecji jacht zmierzał do Władysławowa. Na pokładzie było trzech Polaków.
Czytaj więcej
Komentarze