Od niepozornej komedii do kultowego hitu. Oto pięć faktów o "Kevinie"

Ciekawostki

"Kevin sam w domu" z 1990 roku na dobre wrósł w polską tradycję bożonarodzeniową - ciepły klimat, zabawne sceny i dialogi, niespodziewane zwroty akcji i wyjątkowa muzyka. Mało kto nie oglądał "Kevina", a mimo to wiele faktów na jego temat wciąż może zaskoczyć.

Trzy kadry z filmu "Kevin sam w domu": po lewej mężczyzna w czapce, pośrodku chłopiec trzymający zabawkę, po prawej mężczyzna z przerażoną miną trzymający stopę.
Canva/ Pirnterval
Kulisy "Kevina samego w domu"

Poznawanie filmu od zaplecza pozwala odkryć go na nowo. Ujawnia kulisy produkcji, zdradza ciekawostki o aktorach, pokazuje wycięte sceny oraz nieoczywiste i często zabawne okoliczności realizacji kultowych ujęć. 

Skąd znamy ten krzyk? 

Filmowy plakat do "Kevina" przedstawia dziewięcioletniego Macaulaya Culkina ujmującego głowę w dłonie i krzyczącego z przerażenia. Skojarzenie nasuwa się samo: "Krzyk" Edwarda Muncha. W istocie to właśnie dzieło norweskiego ekspresjonisty było inspiracją dla powstania plakatu.

 

Muzykę do Polsat News
Muzykę do "Kevina samego w domu" stworzył John Williams

Bajeczne, śnieżne krajobrazy 

Bożonarodzeniowa aura wokół domu McCallisterów to nie magia amerykańskiej zimy, ale zasługa… sztucznego śniegu. Zużyto go całkiem sporo, dlatego po zakończeniu produkcji przekazano go Lyric Opera of Chicago.

 

Co ciekawe, opera wykorzystywała go jeszcze przez wiele kolejnych lat - i, jak się okazuje, nadal z niego korzysta. 

 

ZOBACZ: Kultowa scena z "Kevina" ma drugie dno. Internauci osłupieli, gdy odkryli prawdę

Na planie nikt nie ucierpiał 

Urazy, jakich doznali Marv i Harry, gdyby były prawdziwe, to wymagałyby hospitalizacji, a nawet zagrażałyby ich życiu. Oczywiste jest, że były opracowane z użyciem gadżetów i technik komputerowych. Jednak do wielu scen użyto narzędzi, które miały zapewnić dodatkowe bezpieczeństwo:

  • Małego kuzyna Fullera podczas kłótni w przeddzień wyjazdu przygniata w rzeczywistości gumowe krzesło
  • Marv biega po śniegu w gumowych stopach ochronnych
  • Scena, w której Kevina prawie rozjeżdża van rabusiów, kręcona jest od tyłu 

Niedopuszczalne słowa

Grający Harry'ego Joe Pesci, znany m.in. z "Chłopców z ferajny",  podczas kręcenia "Kevina samego w domu" wciąż zapominał, że występuje w filmie familijnym a nie gangsterskim. Dlatego z jego ust co chwilę padały soczyste wulgaryzmy, przez które konieczne było kręcenie dubla za dublem.  

 

ZOBACZ: Szalona kwota za reklamę w trakcie Kevina. Nie uwierzycie, ile jest warte 30 sekund

 

W końcu reżyser Chris Columbus wziął aktora na stronę i zaproponował, aby zamiast wulgaryzmów używał słowa "fridge". Wielokrotnie można usłyszeć podczas oglądania, że zastosował się do rady. A tam, gdzie to było niemożliwe, zaczyna bełkotać pod nosem. Dzięki temu nie padło żadne niecenzuralne słowo, a Joe Pesci mógł czuć, że zachowuje swój styl gry. 

Improwizacja? Tylko w jednym przypadku! 

Autor scenariusza "Kevina" - John Hughes nie dopuszczał do improwizacji. Każdy aktor miał wypowiadać swoje kwestie dokładnie tak, jak zostały zapisane. Z jednym wyjątkiem... John Candy, wcielający się w postać muzyka Gusa Polinskiego i będący dobrym kolegą scenarzysty, improwizował wszystkie sceny.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

red. / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie