Związkowcy PLL LOT nie przyszli na negocjacje. Zaproponowali "drogę mailową"

Biznes

Przedstawiciele protestujących związkowców nie przyjęli dotychczas żadnego z zaproszeń zespołu negocjacyjnego LOT na rozmowy. Kolejne spółka wysłała na godz. 17. Związkowcy domagają się m.in. gwarancji, że nie zostaną finansowo obciążeni za strajk. Nie wiadomo, co dalej ze strajkiem. Rzecznik LOT dodał, że związkowcy zaproponowali przeniesienie negocjacji "na drogę mailową".

Zespół negocjacyjny LOT wystosował we wtorek już cztery zaproszenia na rozmowy z przedstawicielami protestujących związków zawodowych. Ostatnie z nich wysłano na godzinę 17. Nie wiadomo, czy je związkowcy przyjmą, dotychczas na żadne zaproszenie nie odpowiedzieli.

 

Około godz. 15. do dziennikarzy wyszli: negocjator Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Agnieszka Szelągowska, a także Karol Sadowski (prawnik związkowców).

 

Gładoch poinformowała, że o godz. 12. zarząd spółki przesłał mailem Międzyzwiązkowemu Komitetowi Strajkowemu ten sam projekt porozumienia, który został przedstawiony już w poniedziałek.

 

- Oznacza to, że zarząd spółki niezmiennie pozostaje przy swoim projekcie oczekując jego akceptacji przez drugą stronę - powiedział.

Jak oświadczyła, "podczas wczorajszych rozmów związki zawodowe przedłożyły zarządowi pisemną propozycję porozumienia kończącego spór zbiorowy". - Przewidywała ona m.in. zachowanie pokoju społecznego w PLL LOT na 48 miesięcy. Do propozycji strony związkowej zarząd spółki nie ustosunkował się - powiedziała.

 

"Nie ma nas w grafiku"

 

Z kolei Szelągowska przekazała, że "zarząd nie wyciąga ręki do związkowców".

- Jako pracownicy zostaliśmy przywrócenia do pracy, ale nie ma nas w grafiku. Wyrażamy chęć latania, ale firma nas nie planuje - powiedziała.

 

- Zarząd LOT nie może wykazać naszej winy w organizacji strajku. Jedyna wina, jaką my widzimy ze strony prezesa Rafała Milczarskiego i jego współpracowników, to doznaliśmy szykan, doznaliśmy niesprawiedliwości i bezprawia. Takim bezprawiem było zwolnienie Moniki Żelazik, 67 innych pracowników. I to, co zarząd do tej pory zrobił, to próbuje bezprawie naprawić, ale robi to w sposób nieszczery - wyjaśniła.

 

Jak powiedziała, jeśli zarząd ma propozycję dla związkowców, to oczekuje, że przedstawi ją drogą mailową. "Jeśli będzie propozycja, nad którą będziemy mogli na spotkaniu rozmawiać, to pójdziemy na spotkanie" - powiedziała.

Dopytywana, co by chciała, aby w tej propozycji było, powiedziała, że "LOT zaproponował, iż przyjmie pracowników z powrotem na ich poprzednie miejsca pracy i że nie będzie względem nich wyciągał konsekwencji finansowych, a także nie zwolni ich dyscyplinarnie".

 

- Z naszego punktu widzenia to jest za mało. Oczekujemy, że zostaną wycofane sprawy karne i finansowe. Chcemy, żeby pracownicy mogli przystąpić do swojej pracy i żeby zarząd zobowiązał się do tego, że nie tylko ich dyscyplinarnie nie zwolni, ale że w ogóle ich nie zwolni, jeśli będą prawidłowo wykonywać swoją pracę - powiedziała.

 

Pytana o propozycję przedstawicieli spółki, by nagrywać negocjacje, Szelągowska odparła, że "byłoby to zaprzeczenie poufności negocjacji".

Związkowcy domagają się gwarancji bezpieczeństwa, że zarząd LOT nie obciąży organizatorów strajku kosztami, jakie spółka poniosła z tego powodu, jeśli okazałoby się, że sąd uzna ten strajk za nielegalny. Mówili o tym już we wtorek. Sąd Okręgowy 20 listopada zajmie się zbadaniem, czy przeprowadzone przez związki zawodowe referendum strajkowe było legalne. O zbadanie tego zwrócił się LOT. Z kolei związki zawodowe od początku twierdzą, że strajk jest legalny.

 

"Spełniliśmy wszystkie postulaty strajkowe"

 

Rzecznik PLL LOT Adrian Kubicki tłumaczył we wtorek wieczorem dziennikarzom, że spółka jest gotowa znieść odpowiedzialność finansową, ale wobec pracowników, którzy wzięli udział w tym proteście. - I tę deklarację podtrzymujemy. Liczymy, że ostateczne porozumienie ze związkami zawodowymi tę wolę usankcjonuje - powiedział.

 

Jednocześnie zaznaczył, że jeśli chodzi o odpowiedzialność związków zawodowych, które zorganizowały ten strajk, to "na ten moment nie ma mowy, żeby jakikolwiek zarząd mógł zrzec się roszczeń względem organizatorów nie czekając na rozpatrzenie sprawy przez sąd".

 

- Spełniliśmy wszystkie postulaty strajkowe, przywracając 67 osób zwolnionych dyscyplinarnie, panią Monikę Żelazik, cofając naganę dla pana Adama Rzeszota. Zrobiliśmy wszystko, co umożliwia dzisiaj zakończenie strajku. Natomiast zgodziliśmy się też w pewnym sensie na to, żeby kwestię legalności, nielegalności strajku ocenił sąd - mówił.

 

Przypomniał, że zarząd zgodnie z przepisami ma możliwość dochodzenia takich roszczeń. Nie wiadomo, czy w piątek strony usiądą do ponownych rozmów.

 

"Mamy jeszcze trochę czasu"

 

Na razie nie wiadomo, co dalej ze strajkiem. Związkowcy we wtorek wieczorem poinformowali, że przedłużają jego zawieszenie do środy do godz. 22:30.

 

Pytani w środę przez dziennikarzy, co dalej z nim, powiedzieli: "mamy jeszcze trochę czasu".

Zespół negocjacyjny ze strony zarządu tworzą cztery osoby: oddelegowany czasowo z rady nadzorczej Bartosz Piechota oraz trzy inne osoby ze spółki, m.in. negocjator, prawnik.

 

Ze strony związkowej w rozmowach, oprócz Szelągowskiej, udział bierze przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZPPiL) Monika Żelazik i szef Związku Zawodowego Pilotów Komunikacyjnych PLL LOT Adam Rzeszot, a także Karol Sadowski (prawnik związkowców) oraz negocjator Monika Gładoch, dr hab. nauk prawnych i m.in. ekspert Pracodawców RP.

 

Związkowcy rozpoczęli strajk 18 października br.

zdr/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie