"Ścieralny" długopis w lokalu wyborczym w Kole. "To prowokacja"

Polska

W jednym z lokali wyborczych w Kole (woj. wielkopolskie) głosującym udostępniono długopis ze zmywalnym tuszem. Nie wiadomo, kto go tam zostawił, ani czy zrobił to celowo. Komisarz wyborczy Michał Jankowski poinformował polsatnews.pl, że wykryto to bardzo szybko i nie ma w tej chwili podstaw do powtórzenia głosowania. Śprawę incydentu bada policja.

Do incydentu doszło w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 11, która mieściła się w budynku Szkoły Podstawowej nr 1 w Kole. Podczas glosowania jeden z wyborców zauważył, że w lokalu udostępnione są długopisy ze zmywalnym tuszem.

 

Według przewodniczącego Miejskiej Komisji Wyborczej w Kole Artura Zwierzyńskiego, chodziło o jeden długopis. Zaznaczył, że z informacji które posiada wynika, że długopis nie znajdował się w kabinie do głosowania, tylko na stoliku przy listach wyborczych. Nie wiadomo, kto go tam zostawił oraz czy zrobił to przez pomyłkę, czy umyślnie. 

 

"Żadne głosy nie zostały sfałszowane"

 

- Z tego, co wiem, długopis znalazł się na biurku członków komisji. Osoba, która potwierdzała odbieranie kart, podpisała się tym długopisem i zauważyła, że długopis ma gumkę po drugiej stronie. Zmazała swoje nazwisko, po czym napisała długopisem, który nie zmazuje i zrobiła z tego aferę - powiedział Polsat News Zwierzyński.

 

- Jest prowadzone dochodzenie w tej sprawie. Z informacji, które mam na tę chwilę wynika, że żadne głosy nie zostały sfałszowane - dodał.

 

- Nawet, jeśli ten długopis trafiłby do kabiny, w co wątpię, to gdyby ktoś postawił nim znaczek i wrzucił głos do urny, to już nic z tym oddanym głosem i tak nie można zrobić. Nie ma możliwości, żeby został zmazany - wyjaśnił przewodniczący.

 

Jak stwierdził, to przykry incydent,  źle świadczący o pracy obwodowej komisji. - Zrobiono z tego wielką aferę, mamy nadzieję, że sprawa zaraz ucichnie i policja będzie mogła zamknąć postępowanie - powiedział.

 

"Materiał dowodowy w postaci jednego długopisu"

 

Według komisarza Michała Jankowskiego z Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Koninie, to "prowokacja". Jak powiedział polsatnews.pl, uważa, że długopis wniósł do lokalu ktoś z zewnątrz. Podkreślił, że komisja natychmiast zareagowała na incydent. Odnotowała go w sprawozdaniu z prac komisji, które trafiło do centrali Krajowego Biura Wyborczego.

 

Jankowski przekonuje, że obecnie nie ma podstaw do powtórzenia głosowania. Z informacji Polsat News wynika, że w związku z incydentem, do tej pory nikt nie zgłosił protestu wyborczego.

 

Śledztwo prowadzi policja. - Szczegóły zdarzenia są obecnie ustalane. Na razie jest zbyt wcześnie, by podać więcej szczegółów dotyczących tej sytuacji - powiedziała Weronika Czyżewska z KPP w Kole.

 

Jak dodała "w sprawie zabezpieczono materiał dowodowy w postaci jednego długopisu". Policja bada, czy doszło do przestępstwa z art. 248 Kodeksu karnego, dotyczącego przestępstw przeciwko wyborom i referendom, za co grozi do trzech lata pozbawienia wolności.

dk/dro/ polsatnews.pl, Polsat News
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie