"Solidarność" chce dymisji minister edukacji. "Podwyżki nie zadowalają nauczycieli"
- Stanowisko "Solidarności" jest jednoznaczne. Jesteśmy za odwołaniem minister Anny Zalewskiej - powiedział szef NSZZ "Solidarność" Piotr Duda tygodnikowi "Wprost". We wtorek, po spotkaniu z Zalewską, związkowcy stwierdzili, że od minister edukacji "nie usłyszeli nic nowego". "S" żąda podwyżek dla nauczycieli i zrezygnowania z planów oceny ich pracy. Odwołania Zalewskiej domaga też się ZNP.

Uchwała oświatowej "Solidarności" o odwołaniu minister Zalewskiej została podjęta w maju. Niezadowolenie związkowców budziły m.in. zbyt małe podwyżki wynagrodzeń nauczycieli oraz zbyt długa ich zdaniem ścieżka awansu zawodowego, od którego m.in. zależy pensja. - W imieniu związku zawodowego "Solidarność" sekretariat oświaty i wychowania wydał jednoznaczne stanowisko, które jest dla nas wiążące. Jesteśmy za odwołaniem minister Anny Zalewskiej - powiedział w wywiadzie dla najnowszego wydania "Wprost" Piotr Duda.
"150 złotych na rękę"
We wtorek w Gdańsku doszło do spotkania władz NSZZ "Solidarność" z Mateuszem Morawieckim. Spotkanie było zamknięte dla mediów. Uczestniczyli w nim także m.in. minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska, minister edukacji narodowej Anna Zalewska i rzecznik rządu Joanna Kopcińska. Przedstawiciele "S" przekonują, że minister Zalewska nie powiedziała podczas spotkania "nic nowego" i "broniła się spełnieniem części z postulatów".
- Podwyżki zapowiedziane przez rząd okazały się bardzo niskie. To jest zaledwie 150, 160 zł na rękę. W kolejnych latach mają wzrastać o kolejne 5 proc., ale w żaden spośób nie jest to (zapowiadane - red.) 1000 złotych - mówiła po spotkaniu z minister przewodnicząca Komisji Międzyzakładowej Pracowników Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" w Gdańsku, Bożena Brauer.
Wśród niekorzystnych zmian przewodnicząca wymieniła m.in. obligatoryjną ocenę nauczyciela co trzy lata - Nie wiem, jak dyrektor dużej szkoły miałby sobie poradzić z wystawieniem takiej ilości opinii. Taka ocena zawsze jest subiektywna - mówiła Brauer.
MEN: 15,8 proc. w ciągu trzech lat
Międzyregionalna Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidaność" z siedzibą w Gdańsku, w styczniu br. zwróciła się do minister Anny Zalewskiej z pytaniami dot. m.in.: wynagrodzeń nauczycieli i nakładów, które ministerstwo zamierza przenzaczyć na oświatę. W odpowiedzi z kwietnia ministerstwo zapewniło, że począwszy od 2018 r. "rozpoczęto wdrażanie planu podwyższania wynagrodzeń nauczycieli o ok. 15,8 proc. w ciągu trzech lat".
"Zgodnie z ustawą budżetową na rok 2018 od 1 kwietnia nastapił wzrost kwoty bazowej dla nauczycieli, tj. o 5,35 proc. w stosunku do wysokości kwoty bazowej" - czytamy w piśmie MEN. Według ministerstwa kolejne plany podwyżek miały zostać wprowadzone w 2019 i 2020 r.
Z kolei na pytanie zmiany w ścieżce awansu zawodowego nauczycieli, ministerstwo zapowiedziało powiązanie jej z oceną pracy nauczyciela. Ponadto zapowiedziano wydłużenie dotychczasowej, podstawowej ścieżki awansu nauczyciela z 10 do 15 lat.
"Wydłużona ścieżka awansu i czas zmian"
W odpowiedzi na pismo MEN, sekcja oświatowa, gdańskiej "Solidarności" przyznała, że z zaskoczeniem, przyjęła długi czas odpowiedzi (wynosił on trzy miesiące), a także zarzuciła minister "wybiórcze potraktowanie problemów nauczycieli". "Zwracamy uwagę, że w polskich szkołach uczymy się precyzji odpowiedzi na poszczególne pytania" - zaznaczono.
W piśmie organizacja zaznaczyła, że kontrowersje wzbudzają m.in. "wysokości i czas wprowadzania podwyżek dla nauczycieli", a także "wprowadzenie wydłużonej ścieżki awansu zawodowego".
"Nie podzielamy optymizmu MEN związanego z wprowadzeniem wydłużonej ścieżki awansu zawodowego (z 10 do 15 lat)" Wskazano, że w 2001 r. "Solidarność" wynegocjowała obniżenie ścieżki awansu z 12 do 10 lat. "Podstawowym argumentem było to, by nauczyciel mniej musiał zajmować się samorozwojem, dokumentacją, bardziej zaś uczniem – kształceniem, wychowaniem, opieką" - zaznaczono w piśmie.
"Przelała się czara goryczy"
27 czerwca Międzyregionalna Sekcja Oświaty i wychowania NSZZ "Solidarność" Region Dolny Śląsk protestowała przed Urzędem Wojewódzkim we Wrocławiu podwyżek dla nauczycieli. Jak przypominano "w lutym w urzędzie odbyły się rozmowy oświatowców z minister Zalewską". Minister miała zobowiązać się wtedy do powołania zespołu płacowego.
"Wobec braku efektu tego porozumienia, działacze postanowili zareagować akcją protestacyjną" - poinformował oddział NSZZ "Solidarność" Region Dolny Śląsk. Podczas pikiety przekonywano, że "przelała się czara goryczy", a uczestnicy śpiewali piosenki "w których, w dowcipny sposób domagano się odwołania minister Zalewskiej".
"Zniszczyła dorobek gimnazjów"
O odwołanie szefowej resortu edukacji apeluje Związek Nauczycielstwa Polskiego. Jak zaznacza związek, minister miała przyczynić się do m.in. "zniszczenia 18-letniego dorobku gimnazjów poprzez ich stopniową likwidację", "pozorowania dialogu oraz posługiwania się nieprawdą i manipulacją", a także "wdrożenia, wbrew opinii ekspertów i większości opinii publicznej, nieprzemyślanej, źle przygotowanej i niezwykle kosztownej reformy ustrojowej i programowej polskiej szkoły".
Zalewska: podwyżki obowiązują
Minister Anna Zalewska odnosząc się do zapowiedzi protestu, powiedziała, że każdy ma prawo demonstrować, jednak - jej zdaniem - "protest (jest) oparty na nieprawdziwych przesłankach, m.in. na tym, że nie zostały wypłacone podwyżki dla nauczycieli".
 
- Jeszcze raz powtórzę, rozporządzenie zostało podpisane na czas, od 1 kwietnia podwyżki obowiązują. Jest czas dla samorządowców, którzy być może się z tym spóźnili. To dopiero początek podwyżek. W styczniu 2019 r. następna podwyżka i w styczniu 2020 r. kolejna. To da podnoszoną przez związek kwotę 1 tys. zł - powiedziała Zalewska.
 
Przypominała, że za trzy lata będzie można otrzymać co miesiąc dodatkowe 500 zł za uzyskanie oceny wyróżniającej.
polsatnews.pl, Wprost
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej