Prezydent do powstańców: dzięki wam jesteśmy w wolnej, niepodległej, suwerennej Polsce

Polska

- Warszawa i Polacy pokazali, że trwają, że państwo podziemne jest skuteczne; Polacy byli gotowi, by znów mieć własne państwo - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas uroczystego Apelu Poległych przeddzień 74. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego.

We mszy św. przed Pomnikiem Powstania Warszawskiego na pl. Krasińskich w Warszawie, której przewodniczył biskup polowy, uczestniczyli m.in.: prezydent Andrzej Duda, marszałek Senatu Stanisław Karczewski, prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przybyli także uczestnicy Powstania Warszawskiego, żołnierze Armii Krajowej, kombatanci, przedstawiciele wojska, harcerze i mieszkańcy stolicy.

 

W homilii bp Guzdek przypomniał, że przez przyjęcie chrztu w 966 roku nasz kraj "został wszczepiony w Chrystusa". - Od tamtego czasu wyrósł na potężne drzewo, którego gałęzie sięgały kiedyś od morza do morza. Źródłem jego siły była mądrość czerpana z Ewangelii i łaska płynąca z sakramentów - ocenił hierarcha. Niestety - jak stwierdził - odejście od Boga i porzucenie Jego przykazań, zwłaszcza wezwania do wzajemnej miłości i jedności, brak zdolności do wyrzeczeń na rzecz dobra wspólnego, a nawet zdrada polskiej racji stanu we współpracy z wrogimi mocarstwami sprawiły, że Polska została wymazana z map Europy na 123 lata.

 

- Nadszedł jednak czas odrodzenia się naszej państwowości. W tym roku dziękujemy za wielki dar niepodległości odzyskanej dzięki zabiegom dyplomatycznym, a nade wszystko przelanej krwi polskiego żołnierza - podkreślił bp Guzdek. Przypomniał, że od 1918 r. "to drzewo było zadbane i podlewane obficie potem i krwią naszych rodaków".

 

"Polskie drzewo wolności podlewali własną krwią"

 

- Dzięki podejmowanym wysiłkom rosło w siłę i przynosiło obfity plon rozwoju gospodarczego i poprawy warunków życia obywateli naszego kraju. Niestety, we wrześniu 1939 roku wrogowie ze wschodu i z zachodu ponownie podjęli działania, aby polskie drzewo wolności wyciąć, a nawet wyrwać je z korzeniami. Polska została podzielona przez hitlerowskie Niemcy i sowiecką Rosję i na kolejne pięć lat wymazana z map Europy - powiedział biskup polowy. Jak ocenił, w tamtym czasie w wybiciu się na niepodległość pomagał Kościół katolicki "kształtując sumienia i ucząc, że miłość Ojczyzny żąda ofiary", a najważniejszą ostoją patriotyzmu były polskie rodziny, które "jak latorośle wszczepione w Chrystusa czerpały życiodajne soki z Ewangelii i sakramentów świętych".

 

- Dziś w sposób szczególny pragniemy wspomnieć bohaterski czyn oraz modlić się za poległych i zmarłych uczestników Powstania Warszawskiego. Chcemy przekazać wyrazy uznania i okazać wdzięczność tym, którzy latem 1944 roku polskie drzewo wolności podlewali własną krwią - podkreślił. Dodał, że sprawując mszę św. w miejscu uświęconym męczeńską krwią rodaków, uczestnicy proszą Boga o dar pokoju. "Oby już nigdy polskie drzewo wolności nie musiało być podlewane krwią żołnierzy i ludności cywilnej. Z tego miejsca krew powstańców woła o wierność Bogu i troskę o ojczyznę. Potrzeba nam zgody, potrzeba nam jedności - zaapelował hierarcha.

 

"Kraj, który codziennie się kłóci, to kraj chory i smutny"

 

Przypomniał słowa papieża Franciszka, który w marcu przestrzegał, że "kraj, który codziennie się kłóci, nie rozwija się ani nie rozbudowuje, wywołuje strach wśród ludzi. To kraj chory i smutny. Natomiast kraj, w którym dąży się do pokoju, gdzie wszyscy dobrze sobie życzą, bardziej lub mniej, ale jednak, gdzie nie życzy się innym zła, rośnie". - Niech cierpliwy i rozważny dialog pomoże rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy. Niech wzajemny szacunek i harmonijna współpraca sprawią, że polskie drzewo wolności będzie się rozrastać, umacniać i rodzić dorodne owoce. Prośmy Ducha Świętego o dar mądrości dla nas, dla współczesnego pokolenia Polaków - powiedział bp Guzdek.

 

"Kłaniam się wam dzisiaj po raz kolejny w pas"

 

- Ktoś zapyta: po co, dlaczego walczyli powstańcy. Chcieli wolności. Ale czemu chcieli wolności, chcieli wolności, bo tak było... Bo tak było od pokoleń, bo wolność wywalczyli ich ojcowie, którzy stanęli do walki, zwyciężyli i Polska stała się niepodległa - powiedział prezydent Andrzej Duda.

 

Podkreślił, że dzięki ofierze poprzednich pokoleń Polacy odzyskali 100 lat temu niepodległość.

 

- To dlatego mamy wolną Polskę, że zawsze w naszym narodzie byli tacy, którzy wierzyli, że ich wola jest silniejsza niż wola wroga (...). I dlatego warto było stanąć do powstania warszawskiego, i dlatego warto było walczyć o wolność, i dlatego warto było czynić wszystko, aby zrzucić niemieckie okowy - powiedział prezydent.

 

- To miasto, stolica, Warszawa, było wolne przez 63 dni tamtego wielkiego, a zarazem straszliwego sierpnia i września - mówił prezydent podczas uroczystości przy Pomniku Powstania Warszawskiego. - Warszawa i Polacy pokazali jedno: że trwają, że państwo podziemne, które organizowali od ‘39 roku jest skuteczne - dodał.

 

- Natychmiast pojawiły się instytucje: parlament, krajowa Rada Ministrów, wszystko to, co pozwalało tworzyć podstawowe instytucje. To wszystko było, bo trwało w podziemiu, w ukryciu, w konspiracji przed Niemcami. Polacy byli gotowi do tego, żeby znów mieć własne państwo. To może właśnie tego tak bardzo bali się Sowieci i towarzyszący im komunistyczni zdrajcy - powiedział prezydent.

 

Zwracając się do powstańców warszawskich prezydent powiedział, że to dzięki nim i ich heroicznemu zrywowi z sierpnia 1944 r., dzięki bohaterom powstania warszawskiego, "jesteśmy dziś tacy, jacy jesteśmy".

 

- I jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, w wolnej, niepodległej suwerennej Polsce, którą odzyskaliście i którą pomogliście odzyskać dwóm młodszym pokoleniom. Kłaniam się wam dzisiaj po raz kolejny w pas i składam hołd wielkiego dziękczynienia Rzeczypospolitej i polskiego społeczeństwa - powiedział prezydent.

 

"Romantycy należeli do ruchu oporu, pozytywiści poszli do pracy"

 

- Posługując się terminologią literacka wśród powstańców byli zarówno romantycy, jak i pozytywiści - powiedziała we wtorek prezydent m.st. Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podczas Apelu Poległych na placu Krasińskich w Warszawie.

 

- Romantycy liczyli, że wybuchnie trzecia wojna światowa z Sowietami i po niej Polska będzie znów suwerenne. W związku z tym po wojnie należeli do ruchu oporu Armii Krajowej czy do WiN-u, (organizacji) Wolność i Niezawisłość - przypomniała prezydent Warszawy.

 

- Pozytywiści od razu zdali maturę, poszli do pracy, na studia. Niektórzy nawet działali politycznie w nowej rzeczywistości, bo po prostu nie chcieli być obywatelami drugiego sortu - wyjaśniła. - Czy mamy prawo ich sądzić za wybór? Ja nie uzurpuję sobie takiego prawa - podkreśliła.

 

Gronkiewicz-Waltz przypomniała, że sama nie należy do "pokolenia Kolumbów", jak jej ojciec, który ujawnił się dopiero w 1947 r. - Nie znam wszystkich uwarunkowań ich postępowania. (...) Ale ja nie mam prawa sądzić. Nie wiem, jakich wyborów bym dokonała? - podsumowała prezydent Warszawy.

 

- Mogę mieć tylko nadzieję, nadzieję, że właściwych - dodała.

 

Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy, ok. 500 tys., wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.

 

PAP, fot. PAP/Marcin Obara

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie