Śledztwo ws. łapówki za działkę w stolicy. Gronkiewicz-Waltz: decyzja za czasów Lecha Kaczyńskiego

Polska
Śledztwo ws. łapówki za działkę w stolicy. Gronkiewicz-Waltz: decyzja za czasów Lecha Kaczyńskiego
PAP/Jakub Kamiński

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła śledztwo ws. przyjęcia korzyści majątkowej w kwocie 2,5 mln zł przez funkcjonariuszy publicznych z Urzędu m.st. Warszawy - głosi komunikat prokuratury. Według warszawskiego radnego Jana Śpiewaka, który zawiadomił prokuraturę, łapówkę miała przyjąć prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz lub jej zastępca. Sprawa dotyczy działki na Saskiej Kępie.

Śpiewak, działacz stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa związanego z nieprawidłowościami przy tworzeniu planu zagospodarowania przestrzennego tego terenu w ubiegłym roku.

 

Śledztwo prowadzone jest w sprawie przyjęcia w nieustalonym miejscu w 2008 r. korzyści majątkowej znacznej wartości w postaci pieniędzy w kwocie 2,5 mln zł przez funkcjonariusza publicznego w osobie prezydent m.st. Warszawy lub jej zastępcy w związku z pełnieniem przezeń funkcji publicznej, w zamian za zaniechanie realizacji czynności służbowej.

 

Zaniechanie to miało polegać na czasowym powstrzymaniu się od skorzystania z ustawowej kompetencji do wystąpienia z wnioskiem do rady m.st. Warszawy o podjęcie uchwały o przystąpieniu do sporządzenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu ogrodów działkowych przy Saskiej Kępie w rejonie ul. Kinowej, al. Stanów Zjednoczonych oraz al. Waszyngtona w Warszawie.

 

"W sprawie", a nie "przeciwko"

 

Rzecznik prokuratury Warszawa-Praga Łukasz Łapczyński podkreślił jednak w rozmowie z polsatnews.pl, że śledztwo prowadzone jest "w sprawie", a nie "przeciwko", i nikomu dotychczas nie postawiono zarzutów.

 

- Wszczęcie śledztwa było koniecznością. Nie można go było zrealizować w toku czynności sprawdzających, bo wtedy można by było przesłuchać w charakterze świadka jedynie zgłaszającego przestępstwo. Dlatego 19 stycznia wszczęliśmy śledztwo, które na razie jest dopiero na początkowym etapie - powiedział Łapczyński.

 

Dotychczas przesłuchano tylko Jana Śpiewaka.

 

"Występowała w imieniu osób, które chciały przejąć nieruchomość"

 

Śpiewak  w środę podkreślił, że zawiadomienie złożył na podstawie kilku przesłanek.

 

- Pierwsza sprawa to fakt, że nie ma planu zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu. Przez 10 lat Hanna Gronkiewicz-Waltz - mimo licznych apeli mieszkańców, radnych, ekspertów - nie uchwaliła, nie chciała uchwalić planu zagospodarowania przestrzennego, który by przeciął możliwość spekulowania tymi gruntami. To obecnie są działki, tereny zielone i takimi terenami zielonymi powinny pozostać - powiedział.

 

Jego zdaniem fakt, że prezydent stolicy nie uchwaliła planu zagospodarowania przestrzennego wydaje się być "bardzo dziwny i podejrzany".

 

- Druga sprawa, która jest tutaj istotna, to kwestia skargi (na decyzję uchylającą zwrot terenów na Saskiej Kępie - red.), którą złożyła pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz - występowała niejako w imieniu osób, które chciały przejąć tę nieruchomość - mówił.

 

"Zawiadomienie złożyłem w lipcu"

 

- Trzecia sprawa: w lipcu przeczytałem wpis na blogu, który prowadzi były pracownik tej spółki deweloperskiej, która miała być beneficjentem tego zwrotu i zawiadomiłem CBA, ponieważ ta sytuacja sprawiała wrażenie takiej, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa przy załatwianiu tej sprawy ze strony ratusza - dodał.

 

Śpiewak zaznaczył, że zawiadomienie złożył w lipcu, a w środę otrzymał odpowiedź, że prokuratura wszczęła śledztwo "nie tylko w sprawie otrzymania korzyści majątkowej, ale ogólnie nieprawidłowości w tej sprawie".

 

Pytany o kwotę 2,5 mln zł korzyści majątkowej, którą miała przyjąć prezydent lub wiceprezydent Warszawy odpowiedział, że jest to kwota, którą podał autor bloga, na którym opublikowano doniesienia o nieprawidłowościach - Robert Prystrom. Jak podkreślił Śpiewak, sam nie wie, czy kwota ta jest wiarygodna oraz czy wiarygodny jest sam Prystrom, dlatego złożył zawiadomienie do prokuratury.

 

- Nie jestem w stanie ocenić wiarygodności tego człowieka. Wiem, że istnieje, wiem, że pracował dla tej spółki i to tyle. Jako radny miałem obowiązek - jako że wiele rzeczy wskazywało, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa - i złożyłem takie zawiadomienie" - powiedział.

 

"Z upoważnienia Lecha Kaczyńskiego"

 

Tymczasem Hanna Gronkiewicz-Waltz oświadczyła, że decyzję o zwrocie reaktywowanej spółce nieruchomości, na której są ogródki działkowe na Saskiej Kępie, podjęto z upoważnienia ówczesnego prezydenta stolicy Lecha Kaczyńskiego.

 

 

 

 

Również rzecznik urzędu m.st. Warszawy Bartosz Milczarczyk podkreślił, że decyzję o zwrocie tej nieruchomości podjął Lech Kaczyński. - To dzięki naszej ciężkiej pracy przez kolejne 10 lat, w zeszłym roku udało się finalnie ten temat rozwiązać i zamknąć tę sprawę, tak aby ta nieruchomość nie została przejęta przez reaktywowaną spółkę - powiedział dziennikarzom.

 

Zarzuty "jak kulą w płot"

 

Podkreślił, że w związku z tym zarzuty mówiące o tym, że miasto miałoby działać na szkodę majątku miasta "są kulą w płot, zupełnie nietrafione". Dodał, że miasto prowadziło "ciężkie boje sądowe przez ostatnich 10 lat właśnie po to, żeby tę nieruchomość odzyskać".

 

Milczarczyk wyraził również przekonanie, że równie szybko jak zostało to śledztwo z zawiadomienia rozpoczęte, "tak szybko zostanie umorzone". - Nie ma żadnych działań i zachowań urzędników niezgodnych z prawem  - oświadczył.

 

Jak dodał, z informacji, które posiada, wynika, że zawiadomienie do prokuratury zostało złożone przez Śpiewaka po tym, "gdy przeczytał jakiś wpis na blogu". - Myślę, że prokuratura nie będzie miała żadnych wątpliwości, aby po sprawdzeniu to śledztwo umorzyć. Oczywistym jest, że nie ma mowy o przyjęciu żadnych korzyści majątkowych - powiedział Milczarczyk.

 

Decyzja wydana w 2003 roku

 

W komunikacie stołeczny ratusz podał, że decyzja o reprywatyzacji rodzinnych ogródków działkowych w rejonie ul. Kinowej oraz al. Waszyngtona i Stanów Zjednoczonych została wydana z upoważnienia prezydenta m.st. Warszawy Lecha Kaczyńskiego w 2003 roku. 

 

Działki udało się odzyskać dopiero w 2016 roku, po wielu bataliach sądowych. Sąd Okręgowy w wyroku z listopada 2016 r. stwierdził nieważność umowy zawartej pomiędzy spółką „Nowe Dzielnice” i firmą „Projekt S”. Po ostatecznym formalnym zakończeniu postępowania administracyjnego nieruchomość o łącznej powierzchni ok. 32 ha i wartości 140 mln zł (wg wyceny z 2002 r.) wraca na rzecz m.st. Warszawy.

 

"Kaczyński przekazał sprawę prokuraturze"

 

Także Śpiewak potwierdził, że decyzja podjęta była za czasów Lecha Kaczyńskiego.

 

- Tylko jak prezydent Kaczyński się o tym dowiedział, to wyrzucił tego urzędnika z roboty, a sprawę przekazał prokuraturze, więc zachował się tak, jak powinna się zachować pani prezydent przez ostatnie 10 lat - podkreślił Śpiewak.

 

- Przypomnę, że dzisiaj dwóch urzędników, którzy mieli upoważnienia do wydawania decyzji reprywatyzacyjnych, siedzi w areszcie, a pani prezydent nie złożyła chyba żadnego zawiadomienia do prokuratury w tej sprawie - dodał.

 

Ocenił, że obecne zachowanie i wypowiedzi prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz to "typowa strategia, którą stosowała PO przez ostatnie 10 lat i dalej próbuje stosować". - Jest to dość żenujące - stwierdził radny.

 

Według Śpiewaka najlepszym dowodem na to, że "coś jest nie tak" ws. działek na Saskiej Kępie jest fakt, że "wciąż nie ma planów zagospodarowania przestrzennego dla tego terenu".

 

polsatnews.pl, PAP

pam/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie