Zmrok zaskoczył turystów. Ok. 80 osób utknęło w drodze do Morskiego Oka

Polska

Policjanci, strażacy i straż Tatrzańskiego Parku Narodowego oświetlali drogę grupie ok. 80 turystów, w tym dzieciom, która w piątek wieczorem utknęła w drodze powrotnej z Morskiego Oka. Turyści - jak ustalono - nie byli jedną zorganizowaną grupą. Nikomu nic się nie stało.

Jak powiedział rzecznik zakopiańskiej policji Krzysztof Waksmundzki, osoby starsze i dzieci były zwożone samochodami, reszta osób pod nadzorem straży i policji maszerowała na dół. Na miejsce przyjechał jeden samochód straży pożarnej, jeden samochód policji i dwa radiowozy straży Tatrzańskiego Parku Narodowego.

 

- Nikomu nic się stało. Turyści po prostu źle zaplanowali swoją wycieczkę i zbyt późno udali się do Morskiego Oka. Na miejscu zastała ich noc i 9-stopniowy mróz i nie byli w stanie kontynuować wyprawy powrotnej - poinformował rzecznik.

 

- Turyści nie powinni być zaskoczeni panującymi warunkami, bo widzieli, gdzie idą i o której godzinie zapada zmrok - wskazał rzecznik policji.

 

- Zapytałem jedną osobę w wieku 21 lat z centralnej Polski, dlaczego nie przemyślała, żeby wcześniej wyjść. Odpowiedziała mi, że jest pracownikiem biurowym, pierwszy raz jest w górach i nie wiedziała, jak należy się przygotować - powiedział Polsat News Edward Wlazło, komendant straży TPN.

 

"Brak elementarnej wiedzy dotyczącej poruszania się w górach"

 

Droga do Morskiego Oka jest szeroka, wyasfaltowana, obecnie pokryta przez ubity śnieg. Trakt wiedzie przez las na długości ok. 7 km.

 

Dyżurny ratownik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego powiedział, że nie była potrzebna interwencja ratowników, ponieważ nikt nie doznał obrażeń. Jak jednak podkreślił, w tym przypadku miał miejsce "kompletny brak elementarnej wiedzy dotyczącej poruszania się w górach".

 

- Na obszarze Tatrzańskiego Parku Narodowego jest zakaz poruszania się po zmroku. Takie wycieczki należy planować rano i brać pod uwagę aktualnie panujące warunki - przypomniał ratownik dyżurny TOPR.

 

- Turystów jest bardzo dużo, prosimy o rozsądek i rozważne przemyślenie trasy, gdzie się udajemy, aby na czas wrócić - zaapelował Wlazło.

 

Podobna sytuacja, jak w piątek, miała miejsce w ubiegłym roku. Wówczas grupę turystów, którzy nie byli w stanie zejść o własnych siłach z gór po zmroku, przywieziono autobusami.

 

Zgodnie z polskim prawem akcje ratownicze nie są odpłatne. Gdyby taki przypadek zdarzył się np. na Słowacji, turyści musieliby zapłacić za koszty akcji.

 

PAP, Polsat News, polsatnews.pl

prz/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie