Poseł PO przegląda notatki leżące na miejscu zajmowanym przez prezesa PiS w sali plenarnej

Polska
Poseł PO przegląda notatki leżące na miejscu zajmowanym przez prezesa PiS w sali plenarnej
Twitter/dawernik

Tak przynajmniej wynika z nagrania, które trafiło do sieci. Widać na nim, jak poseł PO Ryszard Wilczyński zbliża się do miejsca zajmowanego zazwyczaj przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, bierze plik kartek, a następnie je przegląda. - Zawsze zdarzają się takie zachowania nie do końca kontrolowane - powiedział rzecznik prasowy PO Jan Grabiec. - Oczywiście, że tego nie powinno być - dodał.

Sprawy nie chciał skomentować nikt z biura poselskiego posła Wilczyńskiego. Zadzwoniliśmy również do rzecznika prasowego Platformy - Jana Grabca. Poradził, byśmy jednak pytali o to zdarzenie samego Wilczyńskiego.

 

- Proszę się kontaktować z posłem Wilczyńskim, bo to on prawdopodobnie jest na nagraniu. Rozmawiałem z nim i potwierdza, że był w tamtej okolicy i przeglądał kserówki artykułów prasowych leżące obok, a potem je odłożył. Po prostu nudził się podczas kilku godzin oczekiwania - powiedział Grabiec.

 

 

 

 

 

 

- Zgłębianie tej kwestii jest taką trochę próbą odwrócenia uwagi od tego, co rzeczywiście tego dnia się wydarzyło - wyjaśnił Grabiec na antenie Polsat News. - Od tego, że w sposób nielegalny posiedzenie klubu PiS zostało przekształcone rzekomo w obrady Sejmu, od tego, że głosowania były przeprowadzone w sposób niezgodny z procedurą, że nie wiadomo, kto brał w nich udział, i że dzisiaj marszałek Kuchciński twierdzi, że na tym posiedzeniu klubu PiS uchwalono ustawy, które mają być powszechnie obowiązującym prawem, łącznie z budżetem państwa na 2017 rok - przekonywał.

 

- Zawsze zdarzają się takie zachowania nie do końca kontrolowane - ktoś się podrapie po głowie, ktoś po wielogodzinnym posiedzeniu zacznie ziewać. No oczywiście, że tego nie powinno być. Ale tego rodzaju zachowania, jak zerknięcie na tekst artykułu, kiedy się czeka kilka godzin na dokończenie posiedzenia Sejmu, oczywiście można krytykować, ale nie o to w tym wszystkim chodzi - powiedział Grabiec pytany o to, czy posłowie mieli prawo przeglądać dokumenty.

 

 

Nie pierwsza taka sytuacja

 

To nie pierwsza tego typu sytuacja z 16 grudnia, kiedy rozpoczął się tzw. kryzys parlamentarny. W środę wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z PiS przekonywał, że jeden z posłów opozycji przeszukiwał rzeczy pozostawione na sali przez posłów partii rządzącej. Jako dowód tej sytuacji pokazał zdjęcie z nagrania.

 

Na zarzuty odpowiedział Sławomir Nitras z PO, który był widoczny na fotografii. - Wziąłem tylko książki ("Porozumienie przeciw monowładzy" Jarosława Kaczyńskiego - red.), które leżały na ziemi, żadnych rzeczy nie dotykałem - podkreślił.

 

- Zaintrygowały mnie dwie rzeczy w tym zdarzeniu - po pierwsze, że kilkadziesiąt książek tak wybitnego twórcy leży na ziemi pod butami posłanek - mówił Nitras. - Ale zaintrygowała mnie też druga rzecz, tytuł tej książki i nie kryję, że ten tytuł był głównym powodem, dla którego ja sięgnąłem po tę książkę, bo wydaje mi się, że jeżeli ktokolwiek w Polsce ma pomysł na to, żeby przeciwstawić się monowładzy PiS i prezesa Kaczyńskiego, to trzeba ten pomysł poznać - dodał poseł PO.

 

Opublikował też nagranie przedstawiające całą sytuację.

 

Protest w sali plenarnej

 

Od piątku 16 grudnia w sali plenarnej Sejmu przebywają posłowie opozycji, którzy rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec proponowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Wcześniej w tej samej sali odbyło się posiedzenie klubu PiS. Opozycja uważa, że głosowania w sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum.

 

polsatnews.pl, PAP

pam/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie