Zatrzymano Marka N., prowadzącego Dom Schronienia w Zgierzu. Pod zarzutem znęcania się i narażania życia podopiecznych

Polska
Zatrzymano Marka N., prowadzącego Dom Schronienia w Zgierzu. Pod zarzutem znęcania się i narażania życia podopiecznych
Polsat News

Marek N. nie przyznał się do zarzutów. W prowadzonej przez niego placówce ujawniono poważne nieprawidłowości. Zabrane stamtąd osoby trafiły do szpitala. Pięć z nich zmarło. Według śledczych podopieczni umieszczani byli "w przeludnionych pomieszczeniach, bez odpowiedniego wyżywienia, bez należytej obsługi higienicznej". Ignorowano też "informacje o krytycznym stanie zdrowia pensjonariuszy".

Marek N. został zatrzymany pod zarzutem dotyczącym znęcania się nad 19 podopiecznymi i narażenia 5 z nich na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kolejny zarzut to usiłowanie oszustwa. Grozi mu kara do 8 lat więzienia - poinformowała łódzka prokuratura okręgowa.

 

- Marek N. złożył bardzo szczegółowe wyjaśnienia, które z pewnością będą wymagały weryfikacji. Nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. W dalszym ciągu pozostanie zatrzymany do dyspozycji prokuratury – powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania.


Prokurator dodał, że Marek N. został przewieziony do policyjnej izby zatrzymań. Decyzja co do podjęcia wobec niego środków zapobiegawczych np. aresztowania ma zapaść w czwartek.


Marek N. podaje się za księdza Kościoła Starokatolickiego RP. Kościół ten nie podlega zwierzchnictwu Kościoła Rzymskokatolickiego.


Działał bez zezwolenia
 
13 października po przeprowadzeniu kontroli służb, wojewoda łódzki Zbigniew Rau zamknął placówkę w trybie natychmiastowym; jej działalność związana z całodobową opieką nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi lub osobami w podeszłym wieku prowadzona była bez wymaganego zezwolenia wojewody.
 
Zgierski Dom Schronienia pierwszą kontrolę przeszedł w lutym. Wówczas nie stwierdzono dowodów na prowadzenie w tym miejscu stałej opieki.
 
Według prokuratura placówka wpisana była do rejestru noclegowni. Jej faktyczna działalność miała jednak znacznie szersze ramy.

 

Wszawica i świerzb

 

"W odniesieniu do części podopiecznych można mówić także o pozbawieniu ich środków pozwalających na samodzielne utrzymanie. Wszystko to powodowało, że pomiędzy prowadzącym ośrodek, a pozostającymi w nich osobami istniał stosunek zależności" – napisano w komunikacie prokuratury.

 

Według jej ustaleń  placówce nie zapewniono jednakże niezbędnej opieki, warunków bytowych i sanitarnych "umieszczając podopiecznych w wieloosobowych, przeludnionych pomieszczeniach, bez należytej obsługi higienicznej, dbałości o zapewnienie odpowiedniego wyżywienia, utrzymanie czystości, mycie, zmianę pościeli, bielizny i ubrań, konsekwencją czego było m.in. szerzenie się wszawicy i świerzbu".

 

Jak ustalono podopiecznym nie zapewniono koniecznej opieki medycznej, farmakologicznej i rehabilitacyjnej, adekwatnej do stwierdzanych schorzeń. "Niejednokrotnie nie podawano wszystkich niezbędnych lekarstw, ignorowano informacje o krytycznym stanie zdrowia pensjonariuszy. Efektem czego były cierpienia fizyczne i psychiczne, co najmniej 19 podopiecznych którzy przebywali w tej placówce, w różnych przedziałach czasowych. Zebrane dowody też dostarczyły podstaw do stwierdzenia, że w odniesieniu co do 5 z tych osób można mówić o narażeniu ich życia i zdrowia na bezpośrednie niebezpieczeństwo" – stwierdziła prokuratura.

 

Ciężki stan podopiecznych

 

Wśród pokrzywdzonych są osoby, które w okresie od 10 do 13 października przewiezione zostały z placówek do szpitali w Zgierzu i w Łodzi.

 

"Stan niektórych z nich był bardzo ciężki. U niektórych stwierdzono świerzb i wszawicę, wychudzenie, ropowice, ogólną infekcję organizmu, zapalenie płuc. Jedna z kobiet ujęta w zarzutach zmarła bezpośrednio po odebraniu jej z placówki przez członków rodziny w dniu 6 września 2016 roku. Bliscy zdecydowali się na przywiezienie do domu, w czasie gdy kobieta była w stanie agonalnym. Niestety, na pomoc medyczną było za późno" - opisała prokuratura.

 

Jak ustaliła wstępne ustalenie pozwoliłyby jedynie na stwierdzenie, że przyczyną śmierci 5 osób była ostra niewydolność krążeniowo - oddechowa. Nie było możliwe stwierdzenie jej podłoża. Pomóc w tym mają szczegółowe badania histopatologiczne.

 

"Po ustaleniu przyczyny śmierci możliwe będzie stwierdzenie, czy pomiędzy poszczególnymi zgonami, a ewentualnymi zaniedbaniami w zakresie sprawowania opieki zachodzi związek przyczynowy. Tym samym, prawdopodobne jest dalsze poszerzenie zarzutów" – zapowiedzieli prokuratorzy.

 

Dotychczas przesłuchanych zostało kilkudziesięciu świadków, zabezpieczono obszerną dokumentację.

 

"Przedmiotem postępowania jest szczegółowe ustalenie sytuacji nie tylko tych osób, które znajdowały się tam w ostatnim czasie, ale także trafiły do ośrodka na przestrzeni kilku miesięcy wstecz. Konieczne jest odtworzenie w jakim stanie je przywieziono, czy ich zdrowie uległo pogorszeniu, a jeśli tak to czy mogło być to skutkiem ewentualnych zaniedbań medycznych i farmakologicznych" - zaznaczyła prokuratura.

 

Dom opieki i schronisko dla bezdomnych


Jak wyjaśniła Agnieszka Łukomska-Dulaj z urzędu wojewódzkiego, kontrolę przeprowadzono po raz pierwszy, ponieważ był to nowy podmiot działający na terenie województwa. Ponowna wizytacja rozpoczęła się 5 dni później.

 

Wówczas okazało się, że placówka działa już niezgodnie z przeznaczeniem; stwierdzono bowiem, że wobec 27 spośród wszystkich osób przebywających w obiekcie, świadczona była pomoc całodobowa.


- W międzyczasie przekształciła się ona w konglomerat schroniska dla bezdomnych z domem opieki. Podejrzewamy, że nastąpiło to w ostatnim czasie, co może być związane ze zmianą pogody - tłumaczyła.

 

Polsat News, polsatnews.pl

 

 

 

po/zdr/ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie