Źle urodzeni - ostry spór Trumpa i Cruza podczas debaty prezydenckiej republikanów

Świat
Źle urodzeni - ostry spór Trumpa i Cruza podczas debaty prezydenckiej republikanów
Reuters

Pojedynek Donalda Trumpa i ścigającego go w sondażach senatora Teda Cruza zdominował szóstą debatę kandydatów Partii Republikańskiej na prezydenta. Magnat z branży nieruchomości zakwestionował prawo Cruza do ubiegania się o prezydenturę z uwagi na to, że urodził się on w Kanadzie. W odpowiedzi usłyszał, że pochodzi z Nowego Jorku, więc musi być za aborcją i małżeństwami gejów.

W telewizyjnej debacie udział wzięło siedmiu kandydatów Partii Republikańskiej, ale od pierwszych minut miliarder Trump i ultrakonserwatywny senator z Teksasu Cruz zmienili ją w personalny pojedynek.

 

Koniec przyjaźni, czas wojny

 

Obaj prezentują się jako kandydaci "antyestablishmentu" i do tej pory unikali bezpośrednich starć. Bez wątpienia jednak ich przyjaźń skończyła się w czwartek - komentowali na Twitterze analitycy.

 

Zaczęło się od kwestii urodzenia Cruza w Kanadzie, gdzie jego rodzice - emigrant z Kuby i Amerykanka z Teksasu - przez kilka lat prowadzili firmę w sektorze naftowym. Trump od kilku dni podnosi ten fakt, jako potencjalną przeszkodę w ubieganiu się Cruza o urząd prezydenta, gdyż - jak mówi - nie jest on obywatelem USA urodzonym na terytorium tego państwa.

 

- Jestem pewny, że gdyby z jakiegoś powodu zdobył pan nominację, to Demokraci wytoczyliby panu proces w tej sprawie - mówił Trump do Cruza. Wezwał rywala, by wyjaśnił sprawę w sądzie i rozstrzygnął w ten sposób wszelkie wątpliwości.

 

"Nie będę zasięgać porad prawnych u Donalda Trumpa"

 

Cruz przypomniał, że jest konstytucjonalistą i zanim został senatorem, przez kilka lat reprezentował stan Teksas w sporach przed Sądem Najwyższym USA. - Nie będę zasięgać porad prawnych u Donalda Trumpa - odpowiedział.

 

Zapewnił, że nie istnieją żadne wątpliwości, że jako syn Amerykanki automatycznie uzyskał obywatelstwo USA i w związku z tym może ubiegać się o prezydenturę, podobnie jak osiem lat temu mógł to uczynić urodzony w Panamie republikański senator John McCain.

 

Cruz zarzucił rywalowi, że ten zaczął podnosić kwestię jego urodzenia dopiero, gdy sondaże zaczęły pokazywać, że prowadzi z Trumpem w stanie Iowa, gdzie za dwa tygodnie rozpoczną się prawybory. - Rozumiem, że Donald Trump jest przerażony, że jego poparcie w sondażach w Iowa zaczęło spadać - powiedział.

 

Spór o nowojorskie wartości

 

Na tym nie skończył się ich pojedynek w debacie. Cruz zarzucił Trumpowi, że nie jest prawdziwym konserwatystą, bo pochodzi z Nowego Jorku. - Każdy wie, jakie są wartości Nowego Jorku: społecznie liberalne, za aborcją, za małżeństwami gejów, skoncentrowane na pieniądzach i mediach - wyliczał Cruz.

 

Trump odrzucił zarzuty pod adresem swego miasta, cytując nazwiska konserwatystów pochodzących z Manhattanu. - To bardzo obraźliwe, co powiedziałeś - dodał, przypominając determinację i solidarność nowojorczyków po atakach terrorystycznych z 11 września 2001 roku na World Trade Center. Miliarder zakwestionował też wypowiedzi Cruza o swoich malejących notowaniach i zapewnił, że wygra wybory.

 

W ogólnokrajowych sondażach Trump rzeczywiście ma ogromną przewagę nad rywalami. Według sondażu Reutera z 12 stycznia na miliardera chciałoby głosować 39 proc. Republikanów, a na Cruza 14,5 proc. Następni w kolejności są: były gubernator Florydy Jeb Bush - 10,6 proc., emerytowany neurochirurg Ben Carson - 9,6 proc. oraz senator z Florydy Marco Rubio - 6,7 proc.

 

PAP

ml/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie