Regaty Sydney-Hobart: mordercze zmagania... dla każdego

Sport
Regaty Sydney-Hobart: mordercze zmagania... dla każdego
Polsat News

Ponad tysiąc żeglarzy na 108 jachtach, m.in. z Australii, Nowej Zelandii, USA, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Chin i Japonii, wystartowało w klasyku żeglarskim Sydney-Hobart. Wśród zgłoszonych do udziału jachtów tym razem nie ma polskich jednostek. Najszybsi powinni zameldować się na mecie w Hobart jutro późnym wieczorem. Już pierwszego dnia wycofały się cztery załogi.

- Szczęśliwie się złożyło, ponieważ w drugi dzień świąt regaty praktycznie nie mają żadnej konkurencji, wszystkie areny sportowe na całym świecie żyją świętami, a tu mamy bardzo fajny wyścig. 628 mil po bardzo trudnym akwenie. Z Sydney do Hobart należy dopłynąć startując z tropikalnym powietrzem kontynentalnym, które później zderza się  z zimnym frontem oceanicznym. Można więc spodziewać się naprawdę wszystkiego, włącznie z trąbami wiatrowymi - powiedział na antenie Polsat News  Zbigniew "Gutek" Gutkowski, jeden z najlepszych polskich żeglarzy oceanicznych.

 

Gutkowski: w wyścigu biorą udział też małe jednostki


Trasa regat o długości ok. 630 mil (1167 kilometrów) wiedzie przez niebezpieczną Cieśninę Bassa – jedną z najtrudniejszych na świecie. Często można spotkać tam huraganowe wiatry, wysokie fale i silne prądy. W 1998 roku doszło nawet do tragedii, w której zginęło sześć osób i zatonęło pięć jachtów. Od tej pory zaostrzono środki bezpieczeństwa.

 

Zbigniew Gutkowski podkreśla, że jest to wyścig dla każdego. - Ci co wygrywają mają jachty powyżej 30 m kadłuba, takie jednostki kosztują nawet 5-6 milionów euro, ale w wyścigu biorą udział żeglarze na małych jednostkach.  Jeśli chcemy być najlepsi, to płyniemy na największym, ale żeby się sprawdzić wystarczy mały jacht - powiedział Gutkowski.

 

Zawsze jednak uwagę przykuwa jacht, który pierwszy minie metę - najczęściej największy i najnowocześniejszy w stawce.

 

Po ośmiu i pół godzinach wyścigu Sydney-Hobart 2015 na czele stawki płynął  jacht "Comanche", a drugi był ośmiokrotny zwycięzca "Wild Oats XI" i zdaniem Gutkowskiego te dwa jachty między sobą rozstrzygną wyścig.

 

Regaty lekiem na wojenne koszmary

 

Po raz pierwszy regaty rozegrano w 1945 roku. Ich pomysłodawca, oficer Royal Navy John Illingworth chciał, by wielka impreza żeglarska pomogła otrząsnąć się Australijczykom z koszmaru wojennego, a zarazem stanowiła początek tworzenia nowoczesnego jachtingu. Przez wiele lat wyścigi na Morzu Tasmana były najważniejszymi regatami Southern Cross Cup. Kiedy w 1975 roku amerykański jacht Kialoa Johna Killroya ustanowił wspaniały rekord trasy, rozpoczęła się batalia o jego poprawienie. Australijczycy z wygranej uczynili sprawę narodową. Rekord został pobity dopiero w 1996 roku, ale dokonał tego niemiecki Maxi ILC Morning Glory, dowodzony przez Hasso Platnera.

 

Polskie jachty dotychczas brały udział w tych regatach tylko w 2001 i 2014 roku.

 

Polsat News
 

Az/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie