Czekali na to od września. Śląsk wygrał w Ekstraklasie

Sport
Czekali na to od września. Śląsk wygrał w Ekstraklasie
PAP/Maciej Kulczyński

Śląsk po 11 meczach z rzędu bez zwycięstwa w końcu zdołał zdobyć trzy ligowe punkty. Po golach Dudu Paraiby i Kamila Bilińskiego pokonał na własnym stadionie Górnika Łęczna 2:1 w 20. kolejce ekstraklasy. Dla przyjezdnych to szóste spotkanie bez wygranej.

Śląsk zaczął mecz od wysokiego, agresywnego pressingu i już po 6 minutach prowadził. Po dośrodkowaniu z prawej strony, Dudu Paraiba uderzył w piłkę głową. Piłka wpadła do siatki nad interweniującym Sergiuszem Prusakiem.

 

Fatalny błąd Jakuba Wrąbla

 

Radość wrocławian trwała bardzo krótko, bo już pierwsza akcja przyjezdnych po wznowieniu gry przyniosła im wyrównanie. Po dośrodkowaniu z lewej strony Przemysława Pitrego bramkarz Śląska Jakub Wrąbel wypuścił piłkę z rąk, a Jakub Świerczok z bliska trafił do bramki.

 

Strata gola nie zmieniła nastawienia gospodarzy, który nadal starali się grać pressingiem, blisko rywali i jak najszybciej przejmować piłkę. W 17. minucie świetną dwójkową akcję przeprowadzili Kamil Biliński z Flavio Paixao. Po szybkiej wymianie podań z pierwszej piłki ten pierwszy znalazł się sam przed Sergiuszem Prusakiem i płaskim strzałem zdobył drugiego gola.

 

Ciekawiej po zmianie stron

 

Później spotkanie się wyrównało, lekką przewagę osiągnął nawet Górnik, ale gra toczyła się w środku pola. Najlepszą okazję do wyrównania zespół trenera Jurij Szatałowa miał tuż przed przerwą - na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Grzegorz Piesio, ale trafił w mur, a jego dobitkę zablokowali zawodnicy Śląska.

 

Po przerwie oba zespoły dążyły do zdobycia kolejnych goli, dzięki czemu kibice oglądali ciekawe widowisko. Akcje szybko przesuwały się z jednej bramki pod drugą. Lepsze okazje mieli wrocławianie. Kamil Biliński najpierw źle trafił w piłkę będąc kilka metrów przed bramką, a kilka chwil później przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Górnika.

 

Prusak pod bramką Śląska

 

Goście swoje szanse na gola mieli dopiero w końcówce meczu. Najpierw kolejny raz piłkę z rąk wypuścił Wrąbel i w polu karnym Śląska mocno się zakotłowało. Bramkarz wrocławian zrehabilitował się w 86. minucie, kiedy świetnie obronił precyzyjny strzał Grzegorza Bonina.

Ostatnie minuty były bardzo nerwowe. W pewnym momencie przy rzucie rożnym w pole karne Śląska pobiegł nawet Prusak. Mimo przewagi, w końcówce Górnik nie zdołał jednak już doprowadzić do remisu.

 

Dzięki wygranej Śląsk opuścił ostatnie miejsce w tabeli. Jutro może jednak na nie powrócić, bo swój mecz rozegra Górnik Zabrze, który ma tylko punkt mniej od wrocławian.

 

PAP

ml/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie