Były poseł Konfederacji Janusz Korwin-Mikke z zarzutami. Grożą mu dwa lata
Janusz Korwin-Mikke (zgodził się na podanie danych - red.) usłyszał zarzuty prokuratorskie ws. kierowania pojazdem bez uprawnień. Brak prawa jazdy wyszedł na jaw podczas kolizji w 2020 roku. W rozmowie z polsatnews.pl były poseł Konfederacji stwierdził, że "ledwo naruszył kurz drugiego pojazdu". Wcześniej nie mógł zostać pociągnięty do odpowiedzialności z uwagi na chroniący go immunitet.
Prok. Remigiusz Krynke z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga przekazał, że chodzi o jazdę "pojazdem mechanicznym bez wymaganych uprawnień". - Janusz Korwin-Mikke przyznał się do winy i złożył wniosek o warunkowe umorzenie postępowania - dodał i przyznał, że wszelkie działania w tej sprawie zmierzają ku końcowi.
Korwin-Mikke z zarzutami
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy byłego posła Konfederacji. - Ledwo naruszyłem kurz tego pojazdu, a tu wielka afera - powiedział nam Janusz Korwin-Mikke. Dodał, że jego zdaniem "sąd umorzy postępowanie, przez co będzie miał w końcu święty spokój, bo ta sprawa ciągnie się chyba z dziesięć lat".
Przypomnijmy, że chodzi o zdarzenie z grudnia 2020 roku, kiedy to w Otwocku były poseł spowodował kolizję. "Kierujący samochodem fiat punto w trakcie manewru włączania się do ruchu, skręcając w prawo zderzył się z prawidłowo jadącym samochodem marki scania, którym kierował 23-latek. W trakcie czynności ustalono, że obaj kierujący byli trzeźwi i nikt nie odniósł obrażeń" - informowała wówczas policja.
ZOBACZ: Janusz Korwin-Mikke założył nową partię. Szykuje się na wybory
Z uwagi na fakt, że kierowca drugiego auta miał umowę leasingową, koniczne było wezwanie policji. Kiedy na miejscu pojawili się funkcjonariusze, okazało się, że były poseł nie posiadał prawa jazdy. W rozmowie z nami Janusz Korwin-Mikke powiedział, że owszem prawa jazdy nie miał, ale dlatego, że zostało mu zabrane, a nie z uwagi na fakt, że straciło ważność. - Mam na to papierek - dodał.
Wtedy polityka chronił immunitet, dlatego nie można mu było postawić zarzutów, jednak kiedy w październikowych wyborach nie dostał się do Sejmu stracił ochronę, a służby mogły przystąpić do działań.
Byłemu posłowi Konfederacji grożą nawet 2 lata więzienia.
Czytaj więcej