Od października obowiązują zmiany w Kodeksie karnym. Sprzedawcy zaniepokojeni
Od października obowiązują zmiany w Kodeksie karnym. Do 800 złotych podniesiono próg, od którego kradzież jest traktowana jak przestępstwo. Ta zmiana martwi szczególnie drobnych sprzedawców. W nowelizacji zaostrzono również przepisy dotyczące przestępstw na drogach.
Jedną z głównych zmian jest podniesienie progu kwotowego, od ktorego kradzieże są traktowane jako przestępstwo, a nie wykroczenie. Zdaniem wielu osób zmiana jest kontrowersyjna. Według właścicieli sklepów spożywczych nowelizacja przepisów może zachęcić złodziei.
- Zdarzają się kradzieże, nawet dzisiaj ktoś próbował ukraść czekoladki - powiedziała na antenie Polsat News sprzedawczyni w jednej z sieci lokalnych sklepów. Z jej doświadczenia wynika, że najczęściej kradzione są drobne rzeczy, takie jak słodycze.
- Bombonierki, masło. Złodzieje się pilnują i nie kradną więcej niż przewiduje ustawa - zaznaczyła.
- Podniesienie progu do 800 złotych zachęci ludzi do próbowania kradzieży w droższych sklepach, a tutaj w branży spożywczej to tym bardziej - ocenił właściciel jednego ze sklepów w Warszawie.
ZOBACZ: Szczecin. Radiowóz skradziony podczas interwencji. Sprawca został ujęty
Podniesienie progu z 500 do 800 złotych oznacza, że osoba, która ukradnie przedmioty o mniejszej wartości będzie odpowiadać za wykroczenie, a nie przestępstwo. Taka osoba może zostać skazana na karę do 30 dni aresztu lub karę grzywny do 5 tys. złotych albo prace społeczne.
Według niedawnych statystyk Komendy Głównej Policji w pierwszej połowie 2023 r. liczba kradzieży kwalifikowanych jako przestępstwa wzrosła rok do roku o 40 proc. Równocześnie liczba wykroczeń związanych z kradzieżą wzrosła w ujęciu rocznym o 22 proc.
Koniec z uciekaniem z miejsca wypadku
Istotne zmiany zaszły także w przepisach dotyczących przestępstw na drodze. Nowelizacja wprowadza obowiązkową karę więzienia w przypadku recydiwstów skazanych za jazdę po pijanemu.
Zaostrzono też przepisy dotyczące zachowania kierowcy zaraz po wypadku. Jeśli uczestniczący w wypadku kierowca ucieknie z miejsca zdarzenia, będzie automatycznie traktowany, jakby kierował pod wpływem alkoholu.
- Byli też tacy, którzy, gdy uciekali, mówili: "nie, w trakcie wypadku to ja byłem trzeźwy, tylko zdenerwowałem się tym co się stało i dlatego się napiłem" - tłumaczył dziennikarz Michał Stela na antenie Polsat News. Nowe przepisy mają skończyć z takim zachowaniem, które później mogą komplikować śledztwa po wypadkach.
Jeżeli ktoś ucieknie albo odejdzie na bok i okaże się, że po jakimś czasie dojeżdża policja i on jest pijany, to taka osoba będzie traktowana jak pijana w momencie, w którym doszlo do wypadku.
W przypadku wypadku ze skutkiem śmiertelnym spowodowanego przez pijanego lub odurzonego narkotykami kierowcy, sprawcy grozi od 5 do 16 lat więzienia. Jeżeli ofiara dozna ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, sprawcy będzie groziło od 5 do 20 lat więzienia.
W przyszłym roku konfiskata samochodów
Z kolei od 14 marca 2024 r. w życie wejdą przepisy zakładające konfiskatę samochodu nietrzeźwym kierowcom, u których wykryto co najmniej 1,5 promila alkoholu we krwi. W przypadku spowodowania wypadku pojazd będzie konfiskowany już przy 1 promilu alkoholu, jeżeli zawartość alkoholu wyniesie od 0,5 do 1 promila. O przepadzie będzie decydować sąd.
Nowelizacja likwiduje też między innymi instytucję osobnej kary 25 lat pozbawienia wolności za najcięższe przestępstwa. Teraz sądy będą mogły skazywać na kary do 30 lat pozbawienia wolności albo dożywocia. Osoby skazane na dożywocie od teraz będą mogły ubiegać się o warunkowe zwolnienie z więzienie po 30 latach, zamiast po 25 latach jak wcześniej.
Czytaj więcej