Lekarze rezydenci zapowiadają protest. "Oczekujemy realnych zmian"
"Ten protest ma być apelem do wszystkich polityków w Polsce, lekarze i lekarki mówią wprost - nie zgadzamy się na bylejakość w zarządzaniu ochroną zdrowia" - ogłosiło w mediach społecznościowych Porozumienie Rezydentów OZZL. Datę protestu wyznaczono na 30 września.
W czwartek wieczorem na profilach organizacji zrzeszających polskich lekarzy pojawiło się ogłoszeni o proteście. Porozumienie Rezydentów OZZL opublikowało wpis na Twitterze, w którym zapowiada protest lekarzy 30 września 2023 pod hasłem "Protest lekarzy. W ochronie zdrowia pacjantów". Do apelu rezydentów przyłączył się m.in. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy.
Lekarze rezydenci: "Ten protest ma być apelem do wszystkich polityków"
Wyznaczenie daty wydarzenia na 30 września nie pozostaje bez związku z wyborami parlamentarnymi, które odbędą się dwa tygodnie po planowanym proteście.
O politycznym wymiarze strajku piszą sami organizatorzy: "Ten protest ma być apelem do wszystkich polityków w Polsce, lekarze i lekarki mówią wprost - nie zgadzamy się na bylejakość w zarządzaniu ochroną zdrowia" - zaczynają swój wpis lekarze rezydenci.
Lekarze rezydenci piszą "mnogości systemowych problemów", z którymi musza się na co dzień zmagać w swojej pracy, i które są według nich ignorowane przez rządzących.
ZOBACZ: Oświadczenie majątkowe Katarzyny Sójki. Nowa minister zdrowia zarabia prawie 17 tys. zł miesięcznie
Protestujący piszą o istotnej roli ochrony zdrowia w funkcjonowaniu państwa, która "MUSI stać się kluczowym punktem programów politycznych na te wybory". Lekarze domagają się wycofania "wszystkich szkodliwych i bezprawnych zmian w wypisaniu recept wprowadzonych przez Adama Niedzielskiego".
Lekarze oczekują zmian. 8% PKP na ochronę zdrowia
To jednak nie jedyny żądania przedstawione przez organizatorów protestu. Porozumienie Rezydentów OZZL pisze o trzech kwestiach, na które powinni zwrócić uwagę politycy. Chodzi o jakość kształcenia, jakość pracy oraz jakość systemu.
Lekarze mówią o degradacji jakości kształcenia w ostatnich latach, co określają jako sytuację skrajnie niebezpieczną, nieprzygotowani lekarze stwarzają bowiem realne zagrożenie dla pacjentów: "Nie ma zgody na szkoły zawodowe i uczelnie techniczne bez zaplecza dydaktycznego, infrastruktury i warunków do prowadzenia kierunku lekarskiego" - piszą na Twitterze.
Organizatorzy oświadczają, że nie zgadzają się na "zakopanie nas biurokracją" i nadwyrężanie sił personelu medycznego. "Zdarza się, że rezydent miał pod sobą 300 pacjentów" - piszą lekarze rezydenci i żądają wprowadzenia nowych norm zatrudnienia, które uwzględnią bezpieczny dla wszystkich zainteresowanych przydział pacjentów na lekarza.
ZOBACZ: Dymisja Adama Niedzielskiego. Fala komentarzy po decyzji premiera
Jako jeden z powodów protestu wymieniono też niedostatki systemu, który jest według lekarzy niedofinansowany: "Pracujemy w niedofinansowanym systemie, na który polskie państwo przeznacza jeden z najmniejszych odsetków PKB w Europie".
Lekarze domagają się, by na ochronę zdrowia w budżecie państwa przeznaczono 8% PKP.
"Nieważne kto będzie zasiadał w parlamencie - my oczekujemy realnych zmian, a nie czczych obietnic. Oczekujemy szacunku, dialogu i zadbania o zdrowie polskiego pacjenta" - podsumowują zapowiedź strajku lekarze rezydenci.
Czytaj więcej