Zamówiła tylko frytki. Zdjęcie paragonu podzieliło internautów
Dwie porcje frytek "z mrożonki" za 50 złotych? Na takie ceny trafiła autorka bloga "Krytyka Kulinarna" Magda Grzebyk na podwarszawskim festynie. Wpis o "paragonie grozy" i dosadny komentarz autorki wywołał skrajne reakcje.
"Dwie porcje frytek z mrożonki sprzedawanych z food trucka na podwarszawskim festynie. Minimalna stawka godzinowa w Polsce wynosi obecnie 22,80 zł brutto" - wskazała Magda Grzebyk, autorka książek i bloga "Krytyka Kulinarna".
ZOBACZ: "Dopłata za bachora" w hotelu w Karpaczu. Taki paragon dostała jedna z klientek
Krytyczka opisując całą sytuację wystawiła jej tzw. "osiem gwiazdek" co nawiązuje do wulgarnego hasła powielanego przez przeciwników rządu Prawa i Sprawiedliwości.
Setki komentarzy internautów
Pod wpisem blogerki pojawiły się setki komentarzy.
"Mam wrażenie, że ceny w knajpach odleciały poza inflację. Jasne, ze energia i ogrzewanie były zabójcze, ale teraz nikt nie grzeje, a ceny się nie zmieniły. Ceny wielu składników po szokowych skokach znacząco spadły. Z drugiej strony, żelazne prawo rynku: jak są chętni, to czemu nie zarabiać" - pisze jeden z użytkowników.
Inny z komentujących wskazał, że za 12 euro w Barcelonie (ok. 53 złotych) można zjeść "porcję naprawdę dobrych patatas bravas". Pojawiły się też porównania do cen m.in. w Japonii, Holandii i Irlandii Północnej i jednoznaczne opinie: Polska jest droższa.
"Generalnie widać duży spadek jakości jedzenia w knajpach. Niezależnie czy tanich czy drogich, czy street food czy comfort food. Jeśli mam wydać więcej, bo ceny wzrosły, to chce zjeść smacznie. Tymczasem z każdą wizytą chodzę mniej jeść poza domem" - napisał kolejny komentujący, z którym zgodziła się autorka.
Musiała blokować komentujących
Nie wszyscy komentujący podzielają opinię blogerki. Niektórzy wskazali, że cena była podana przed zakupem, a inni radzili, by kupić paczkę mrożonych frytek bezpośrednio ze sklepu i "zjeść w domu". Autorka w pewnym momencie musiała ostrzec przed używaniem obleg i zablokować część komentujących.
"Chodzi tylko o to, że żyjemy w kraju, w którym przy minimalnej pensji przez godzinę nie jesteś w stanie zarobić na porcję frytek. Nie porcję foie gras. Frytek. Z mrożonki. Z budy" - napisała Grzebyk w odpowiedzi na jeden z komentarzy.
Czytaj więcej