Przasnysz: Suczka z guzem wielkości piłki umierała w samotności. "Lekarze na jej widok zamarli"

"Cierpiała latami, skazana na powolną, bolesną śmierć w śmierdzącej komórce, która była jej domem" - tak o Gruszce pisze Fundacja Dla Szczeniąt Judyta. Suczkę w asyście policji zabrano z jednej z posesji w Przasnyszu (woj. mazowieckie). Właściciele psa, w którego brzuchu latami rósł gigantyczny guz, nie zapewnili mu opieki. Ruszyła zbiórka na leczenie.
"Umierała w ciemnej, śmierdzącej komórce. Jej brzuch rozpycha guz wielkości piłki do kosza. Miała 'swoich ludzi', a jakże! Takich, którzy twierdzili, że stworzyli jej wspaniałe warunki. W końcu leżała na kanapie - zasikanej, zapleśniałej, wilgotnej - ale to już szczegół. A guz? No urósł. Choroby się zdarzają. W latach cierpień suczynki nie widzieli nic złego" - czytamy na Instagramie Fundacji Judyta.
ZOBACZ: Małopolska. Trwa walka o życie suczki wydobytej z błota w Zabierzowie. "Rokowania są ostrożne"
Wolontariuszki postanowiły uratować zwierzę, co nie było łatwe, bo jego właściciele nie chcieli ich wpuścić na posesję. Aby tam się dostać, w asyście policji trzeba było przejść przez płot. Jak informuje fundacja, "policjanci byli wstrząśnięci widokiem malutkiej, noszącej 'banię' jej rozmiarów".
Stan Gruszki był tak zły, że na sygnale zawieziono ją do kliniki. "Lekarze, którzy widzieli naprawdę wiele, na jej widok zamarli. Zrobimy co w ludzkiej mocy, by przeżyła i by w końcu zaczęła żyć, a nie wegetować w cierpieniu" - zapewnia Fundacja Judyta.
Suczka z guzem wielkości piłki. Zbiórka na leczenie
Ruszyła zbiórka na leczenie Gruszki i innych podopiecznych fundacji ratującej najcięższe przypadki. Miesięcznie trafia do niej od 100 do 200 zwierząt, którym trzeba zapewnić leki, pobyty w szpitalu, badania diagnostyczne. Potrzebne są również środki na wodę, prąd, ogrzewanie, paliwo i utrzymanie zespołu.
ZOBACZ: Tragedia w salonie dla psów. Suczka skonała w męczarniach
"Błagamy was o pomoc. Praca na rzecz zwierząt to nie tylko wzruszające obrazki. To krew, pot, łzy, nieprzespane noce i potężne wydatki" - apelują wolontariusze.