Argentyna. Czterech młodych braci zginęło w ruinach domu. Na jego dachu składowano gruz
W argentyńskiej miejscowości El Jagüel doszło do tragedii, która wstrząsnęła lokalną społecznością. W wyniku zawalania się sufitu w dziecięcej sypialni, zginęło czterech nieletnich braci. Aresztowano partnera ich matki pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci. Pracujący na budowie 51-letni mężczyzna trzymał na dachu budynku pięć ton gruzu, którego ciężar doprowadził do katastrofy.
Dach budynku, w którym mieszkała 37-letnia kobieta wraz z czwórką dzieci uległ zawaleniu pod naporem ogromnej masy znajdującego się na nim gruzu. Tragedia w niewielkiej miejscowości El Jagüel na przedmieściach Buenos Aires wywołała silne poruszenie w całym kraju.
Na dzieci runął sufit. Rodzina mieszkała tam od dwóch tygodni
Czterech chłopców zostało zmiażdżonych we własnej sypialni - bracia Santino Hardoy (10 lat), Lorenzo del Rio (6 lat) oraz czteroletnie bliźniaki Benicio i Noah Nisi zginęli na miejscu w tragicznych okolicznościach.
Na dzieci spadło kilka ton gruzu i materiałów budowlanych. Według zeznań ich matki, Santino i Lorenzo w chwili katastrofy grali na telefonach w łóżku, podczas gdy ich bracia bliźniacy spali.
Matka chłopców, 37-letnia Pamela Nisi, po zdarzeniu mówiła policji o złamanym sercu, ponieważ jej partner bezpośrednio przyczynił się do śmierci rodzeństwa. Dach nie wytrzymał ciężaru materiałów, które zrzucił na niego remontujący budynek mężczyzna.
ZOBACZ: Tragiczny pożar we Francji. Zginęło 10 osób, w tym pięcioro dzieci
Rodzina wprowadziła się do mieszkania Daniela Lópeza zaledwie dwa tygodnie przed zawaleniem się domu 9 stycznia - czytamy w internetowym wydaniu dziennika "The Sun". Mężczyzna przeprowadzał renowację, aby rozbudować swój dom i wybrał dach na składowanie ciężkiego gruzu zaledwie kilka godzin przed incydentem - podają lokalne media.
Według wstępnych ustaleń trzech chłopców zginęło natychmiast po zawaleniu się na nich kilku ton cegieł. Czwarty z braci zmarł w drodze do pobliskiego szpitala Santamarina. Mieszkający w tym samym domu piąty, najstarszy z braci pomagał w ratowaniu pozostałych. 15-letni Valentine cudem uniknął śmierci, ponieważ znajdował się w innym pomieszczeniu.
ZOBACZ: Lublin. Tragiczny wypadek z udziałem nastolatków. Do sieci trafiło przejmujące nagranie
Uratowała go czujność - gdy zauważył opadający z sufitu kurz, poszedł zaalarmować matkę. Wtedy runął dach.
Kobieta ma również pełnoletniego syna, który mieszka w położonym kilka kilometrów dalej San Justo i nie było go w domu matki podczas katastrofy budynku.
Zginęli przez partnera matki? Trzymał na dachu pięć ton gruzu
Śledczy w trakcie dochodzenia ujawnili, że na płaskim dachu z betonowych płyt składowano około "pięć ton gruzu", co prawdopodobnie doprowadziło do zawalenia konstrukcji.
51-letniego Lópeza aresztowano pod zarzutem nieumyślnego spowodowania śmierci
ZOBACZ: Niemcy. Tragedia w sklepie budowlanym. 13-miesięczne dziecko pod załadowanym towarem wózkiem
W jednym z ostatnich wpisów w mediach społecznościowych zrozpaczona matka napisała: "Czworo moich dzieci umarło. Czuję, że i ja umieram. Nie chcę już żyć. Moi bliźniacy Benicio i Noah oraz Lolo i Santino poszli do nieba. Opuścili mnie, aniołki mamusi. Powiedzcie, że to tylko koszmar" - dzieliła się żalem na swoim profilu.
Sąsiedzi oraz członkowie rodziny zmarłych chłopców rozpoczęli zbiórkę pieniędzy, aby pomóc w pokryciu kosztów pogrzebu. Śledztwo w sprawie wypadku jest w toku.
Czytaj więcej