Londyn. Pasażerowie zamknięci w korytarzu na lotnisku. Samolot Ryanaira odleciał bez nich

Świat
Londyn. Pasażerowie zamknięci w korytarzu na lotnisku. Samolot Ryanaira odleciał bez nich
Zdj. ilustracyjne, fot. Flickr/Angelo Romano
- Co by było, gdyby ktoś zamknięty w korytarzu dostał zawału serca? - zastanawia się jedna z pokrzywdzonych pasażerek

Pasażerowie Ryanaira wołali o pomoc i uruchomili alarm przeciwpożarowy, gdy zamknięto ich w korytarzu podczas oczekiwania na lot. W tym czasie ich samolot zdążył wystartować. Jak poinformował rzecznik irlandzkich linii lotniczych, przyczyną był "błąd personelu". Jednocześnie ocenił, że to podróżni "niestety spóźnili się" na samolot, do którego nie mieli szansy wsiąść, chociaż zapłacili za bilety.

22 podróżnych, którzy w poniedziałek mieli lecieć z londyńskiego lotniska Stansted do Zagrzebia w Chorwacji - po okazaniu kart pokładowych i paszportów przy bramce - zostało skierowanych do korytarza, w którym zostali zamknięci.

 

- Wszystko szło dobrze, byłam przy bramce i dołączyłam do końca kolejki. Pokazaliśmy nasze bilety i paszporty, a następnie poprowadzono nas schodami ruchomymi do kolejki - przekazała 33-letnia Devina Raval, cytowana przez portal Polishexpress.

"Ludzie walili w ściany, wzywając pomocy"

Jak opisała kobieta, drzwi z przodu korytarza były jednak zamknięte. - Czekaliśmy, aż się otworzą. Po chwili postanowiliśmy wrócić do pierwszych drzwi, przez które weszliśmy, aby zapytać personel, dlaczego nas zatrzymano. Niestety, okazało się, że te drzwi również były zamknięte - dodała 33-latka.

 

W tej chwili grupa spanikowała. - Ludzie walili w ściany, wzywając pomocy. Czuliśmy się jak zakładnicy. Dzieci płakały, a całe miejsce stało się klaustrofobiczne. Aż boję się pomyśleć, co by się stało, gdyby ktoś miał wtedy atak serca czy coś - zauważyła.

 

Po 30 minutach ktoś z pasażerów zdecydował się włączyć alarm przeciwpożarowy. Przybyły członek personelu zapytał grupę, dlaczego jest w korytarzu.

 

- W tamtym momencie byłam po prostu zszokowana, że nie zdawali sobie nawet sprawy, że tam jesteśmy. Powiedziano nam, że samolot odleciał bez nas, a wraz z nimi nasze bagaże - dodała Devina Raval.

Bez przeprosin, ale z zakwaterowaniem w hotelu. "To było stresujące"

Pokrzywdzeni podróżni nie zostali wówczas przeproszeni. Zakwaterowano ich w pobliskim hotelu, gdzie przez noc mieli czekać na następny lot.

 

33-latka podkreśliła, że jednak z kobiet, która nie mogła wsiąść do samolotu, nie zdążyła na rozmowę o pracę.

 

ZOBACZ: Liz Truss rezygnuje z funkcji premiera Wielkiej Brytanii. Ryanair drwi z jej decyzji

 

- Dostaliśmy hotel, kupon na jedzenie w wysokości 20 funtów. Ludzie, którzy odbierali mnie z Zagrzebia, musieli wziąć dodatkowe dni wolne od pracy, a inni, którzy utknęli w korytarzu, przegapili loty łączone. Cała ta sytuacja była bardzo stresująca - stwierdziła Devina Raval.

Ryanair: Grupa pasażerów była niewielka. Niestety się spóźnili

Ryanair przekazał, że sytuacja zaistniała z powodu czynnika ludzkiego, czyli "błędu personelu obsługi" na lotnisku Stansted.

 

Rzecznik Ryanaira grupę 22 osób, które nie mogły skorzystać z wykupionych biletów, nazwał "niewielką". I - jak dodał - "niestety" to oni się spóźnili.

 

- Błąd został wkrótce odkryty, jednak samolot już zdążył odlecieć. Ryanair zapewnił poszkodowanym pasażerom nocleg i przeniósł ich na następny dostępny lot - zapewnił przedstawiciel przewoźnika.

mbl/wka / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie