Złodzieje drewna w polskich lasach. Na łupy wyruszyli seicento

Polska
Złodzieje drewna w polskich lasach. Na łupy wyruszyli seicento
Policja kujawsko-pomorska
Amatorzy darmowego opału wykorzystali osobowego fiata do przewozu skradzionego drewna

W ostatnim czasie w lasach państwowych coraz częściej dochodzi do kradzieży drewna. Złodzieje rabują z obawy przed brakiem opału na zimę lub dla pieniędzy z późniejszej sprzedaży. To efekt drastycznych podwyżek materiałów używanych do ogrzewania gospodarstw domowych. Leśnicy ostrzegają jednak przed surowymi karami za taki proceder - nielegalny wywóz drewna może skończyć się nawet więzieniem.

Lasy Państwowe zauważyły w ciągu kilku ostatnich lat narastającą skalę kradzieży drewna używanego potem do palenia w piecach. Bezprawny wywóz tego dobra z publicznego lasu nasilił się jeszcze bardziej po podwyżkach cen za nośniki energii - mimo że urzędnicy przekonują o korzystnych warunkach zakupu bezpośrednio od nadleśnictw.

 

O tym, że kradzież drewna z lasu się nie opłaca, przekonało się dwóch mieszkańców powiatu konińskiego (woj. wielkopolskie). Amatorzy darmowego opału wybrali się fiatem seicento 6 września do zalesionego miejsca w pobliskiej gminie Piotrków Kujawski (woj. kujawsko-pomorskie).

Przyjechali do lasu seicentu i zaczęli ścinać drzewa

Mężczyzn zauważył leśniczy, który wezwał policję. Ta przyjechała w momencie, gdy złodzieje zaczęli ładować swój łup do niewielkiego bagażnika. Obok leżały piły spalinowe i pocięte kawałki drewna.

 

Czerwony fiat seicento, którego złodzieje używali do przewozu wartego 18 tys. zł skradzionego drewnaPolicja kujawsko-pomorska
Czerwony fiat seicento, którego złodzieje używali do przewozu wartego 18 tys. zł skradzionego drewna

 

W radziejowskiej komendzie wyszło na jaw, że zatrzymani to 22 i 23-latek mieszkający w sąsiednim powiecie. Od kilku dni wycinali drzewa, przewożąc pocięte fragmenty na pobliską posesję. Następnie skradziony towar sprzedawano. Mundurowym udało się jednak odzyskać część utraconego mienia.

Drewno warte 18 tys. zł

Podczas szacowania wartości ściętych drzew leśniczy wyliczył, że pod topór poszło kilkadziesiąt sztuk sosny, brzozy oraz dębiny. Straty wyceniono łącznie na 18 tys. złotych.

 

Jeden z mężczyzn odpowie nie tylko za samą kradzież. W chwili zatrzymania na gorącym uczynku okazało się, że młodszy z rabusiów, który prowadził fiata, ma aktywny czteroletni zakaz kierowania pojazdami mechanicznymi.

Kradzież nie warta ryzyka. Więzienie i dotkliwa grzywna

Zatrzymani usłyszeli już zarzut wyrębu i kradzieży drzewa z państwowego lasu. Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. W tego typu przypadkach sąd orzeka również nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego w wysokości podwójnej wartości wyrąbanego drzewa.

 

ZOBACZ: "Debata dnia": Eksperci nie mają wątpliwości. Zima będzie ciężka

 

Biorąc pod uwagę kwotę, jaką prawdopodobnie przyjdzie zapłacić sprawcom za popełniony czyn, kradzieże drewna są bardzo ryzykowne i nieopłacalne. Jak przekonuje w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" rzecznik Lasów Państwowych Michał Gzowski, leśnicy oferują średnio metr sześcienny drewna za cenę 120 złotych.

 

Podwyżka pod tym względem zdaniem rzecznika jest symboliczna - w poprzednim roku wynosiła osiem złotych mniej.

map/ sgo / policja.pl / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie