Wielka Brytania. Po kontrowersyjnym raporcie Amnesty International traci stałych darczyńców

Świat
Wielka Brytania. Po kontrowersyjnym raporcie Amnesty International traci stałych darczyńców
Flickr/Richard Potts Amnesty International
zdjęcie ilustracyjne

Po publikacji sierpniowego kontrowersyjnego raportu na temat rosyjskiej inwazji w Ukrainie, Amnesty International w Wielkiej Brytanii przyznaje, że straciła blisko tysiąc stałych darczyńców. - Wciąż brak oficjalnych danych, ale obserwujemy liczne anulowania wpłat - poinformował rzecznik.

Choć rzecznik organizacji w Wielkiej Brytanii stwierdził, że nie można jeszcze oszacować dokładnej liczby darczyńców, którzy wycofali swoje wsparcie, według dotychczasowych nieoficjalnych danych od początku miesiąca Amnesty International mogła stracić ponad tysiąc stałych darczyńców.

 

- Wciąż zestawiamy dane, ale możemy potwierdzić, że w ostatnich tygodniach wielu naszych darczyńców anulowało polecenie zapłaty - oświadczył.


Jak podają brytyjskie media, powołując się na najnowsze analizy finansowe, członkostwo w AI i darczyńcy zapewniają rocznie około 7,5 miliona funtów przychodów dla organizacji.

Raport Amnesty International. Oburzenie Ukrainy

Oksana Pokalczuk, szefowa ukraińskiego biura organizacji pozarządowej Amnesty International (AI), informowała wcześniej, że odchodzi z pracy po publikacji przez centralę raportu, w którym skrytykowano ukraińską armię. Podobnie postąpił szef organizacji w Szwecji.


W uzasadnieniu Pokalczuk oświadczyła, że raport wyrządza długotrwałe szkody związane z reputacją Ukrainy na całym świecie. Mówiła, że zrezygnowała, gdy zdała sobie sprawę, że jej koledzy z Amnesty tego nie zmienią.

 


Pokalczuk stwierdziła też we wpisie, że jej praca i zaangażowanie "rozbiły się o ścianę biurokracji i bariery językowej". Jak wyjaśniła, nie chodzi o angielski tylko o fakt, że skali cierpienia i okrucieństwa wojny nie wyrażą żadne słowa w żadnym języku.


Do raportu odniósł się także doradca prezydenta Ukrainy Michaiło Podolak. W jednym z pierwszych postów, odnoszących się do raportu napisał: "Rosja podejmuje maksymalne wysiłki, żeby zdyskredytować Siły Zbrojne Ukrainy w oczach zachodnich społeczeństw. Chce przerwać dostawy broni, wykorzystując do tego sieć swoich agentów wpływu. To wstyd, że taka organizacja jak Amnesty International bierze udział w tej kampanii dezinformacji i propagandy".

 

Kontrowersyjny raport Amnesty International. Co w nim było?

Przypomnijmy, że z opublikowanego na początku sierpnia raportu wynika, że wojsko ukraińskie narusza prawo konfliktów zbrojnych, rozmieszczając sprzęt i uzbrojenie w szkołach, szpitalach i dzielnicach mieszkalnych, a także przeprowadzając ataki z terenów gęsto zaludnionych.

 

ZOBACZ: Amnesty International: Rosja łamie prawo wojenne, Ukraina też


W dokumencie stwierdzono, że Ukraina "zamienia obiekty cywilne w obiekty wojskowe".

Amnesty International przeprasza, ale broni swoich badań

AI broni "dokładnych" ustaleń raportu i zauważa, że w raporcie sugerowano również, że Rosja popełnia zbrodnie w Ukrainie.


„Jesteśmy organizacją członkowską, więc przykro nam, że ktokolwiek odchodzi. Ważne jest jednak to, aby podkreślić, że analiza Amnesty dotycząca potencjalnych ukraińskich naruszeń międzynarodowego prawa humanitarnego została dokładnie zbadana" - oświadczył rzecznik.

 

Jak dodał, podczas tego badania zastosowane zostało ta sama metoda badawcza, co w poprzednich, licznych raportach i oświadczeniach dotyczących zbrodni wojennych" - tłumaczył rzecznik AI w Wielkiej Brytanii.

nb/ sgo / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie