Szczecin: Rekordowa liczba zatruć paracetamolem wśród nastolatków
Są popularne, dostępne, tanie i bardzo groźne. Chłopcy się odurzają, a dziewczynki próbują zatruć lekami zawierającymi paracetamol. Na oddział leczący ostre zatrucia w Szczecinie w tylko maju trafiło z tego powodu więcej pacjentów niż w całym 2020 roku. Najczęściej są to nastolatkowie i dzieci.
- Bezwzględnie dominują dziewczynki: powyżej 12. i 13. roku życia, które metodycznie kupują w różnych miejscach po jednym opakowaniu paracetamolu - powiedział "Wydarzeniom" dr hab. Andrzej Brodkiewicz z Kliniki Pediatrii, Nefrologii Dziecięcej, Dializoterapii i Leczenia Ostrych Zatruć w Szczecinie.
Jak dodał, "gwałtownie wzrasta liczba pacjentów z zatruciem. Jeżeli to tempo będzie się utrzymywać, za 2-3 lata nie będę miał praktycznie miejsca dla pacjentów z chorobami nefrologicznymi".
Do szpitala najczęściej trafia młodzież, ale też małe dzieci. Pacjentkami są najczęściej nastoletnie dziewczyny, ale zdarzają się również 10-letni chłopcy - zaznaczył reporter Polsat News Wojciech Gaweł.
Nastolatka wzięła 43 tabletki z paracetamolem
Kilka dni temu do szczecińskiej placówki trafiła 17-latka, która zażyła 43 tabletki leku, co stanowi 21,5 g substancji czynnej. Konieczny był przeszczep wątroby.
- Rekordzista połknął 94 tabletki, czyli ponad 40 g. W przypadku dzieci dawka progowa to 20 g i więcej - podkreślił lekarz.
WIDEO: Szczecin: Rekordowa liczba zatruć paracetamolem wśród nastolatków
- Odkąd pracuję, a pracuję 18 lat, nie pamiętam, żebyśmy na psychiatrii dziecięcej mieli tylu pacjentów, ilu w ubiegłym tygodniu - powiedziała dr Małgorzata Wyrębska-Rozpara z Oddziału Psychiatrii Dziecięcej i Młodzieżowej Szpitala "Zdroje".
Jak dodała, "rekordowa liczba po zatruciach w klinice toksykologii przekłada się na rekordową liczbę u nas".
Psychiatra: Nie jesteśmy w stanie skutecznie i dobrze leczyć
- Przy takiej liczbie pacjentów nie jesteśmy też w stanie skutecznie i dobrze leczyć, bo oni muszą być wypisywani, jeśli nie mają myśli samobójczych. W ten sposób robią miejsce innym. Tak kiedyś nie leczyliśmy. Pacjent przebywał na oddziale nawet dwa miesiące, żeby terapia była bardziej skuteczna, żeby rzadziej do nas trafiał. Teraz czasem mamy wrażenie, że działamy trochę jak na wojnie - powiedziała dr Wyrębska-Rozpara.
ZOBACZ: Koszmar dzieci z niepełnosprawnością w Jordanowie: Terlikowski: sprawę należy wyjaśnić w Kościele
Lekarze wskazują na trzy sposoby ochrony. Powinna zwiększyć się liczba konsultacji psychiatrycznych dla dzieci. Po drugie, proponują też system receptowania leków wpływających na układ nerwowy lub ograniczenie ich sprzedaży młodzieży. I wreszcie apel, by rodzice i dziadkowie lepiej chowali leki przed najmłodszymi - wymienił reporter Polsat News.