Wojna w Ukrainie: Petro Poroszenko chce, by Emmanuel Macron przyjechał do Kijowa

Świat
Wojna w Ukrainie: Petro Poroszenko chce, by Emmanuel Macron przyjechał do Kijowa
PAP/EPA/GONZALO FUENTES / POOL

"Emmanuelu, czekamy na ciebie w Kijowie" – tymi słowami były prezydent Ukrainy Petro Poroszenko zaprosił prezydenta Francji Emmanuela Macrona do Kijowa w stacji BFM TV w sobotę.

Ubrany w wojskowy mundur Poroszenko wystosował z oblężonego Kijowa zaproszenie do Macrona, namawiając francuskiego prezydenta, aby okazał w ten sposób solidarność i wsparcie Francji i Unii Europejskiej dla Ukrainy.

Poroszenko zaprasza Macrona do Kijowa: To byłby symbol

- To byłby symbol, że Francja i Unia Europejska nie zostawiają Ukrainy i że Putin nie ma na kim polegać – podkreślił Poroszenko, który pełnił urząd prezydenta w latach 2014-2019.

 

Poroszenko zaapelował do Francji i Zachodu o zamknięcie nieba nad Ukrainą, wprowadzenie całkowitego embarga gospodarczego na Rosję, ustanowienie nowego "planu Marshalla" dla Ukrainy i przyspieszenie integracji z UE.

 

ZOBACZ: Ukraina. Rosyjski żołnierz: babcia dała naszym chłopakom paszteciki, ośmiu zmarło

 

We wtorek do Kijowa udała się delegacja premierów Polski, Czech Słowenii, którym towarzyszył wicepremier Jarosław Kaczyński. Delegacja spotkała się  z Wołodymyrem Zełenskim.

O podróży mówił niedawno w podcaście premier Mateusz Morawiecki. Zaznaczył, że było to jedno z najważniejszych wydarzeń w jego życiu.

 

- Oczywiście, pojechałem na Ukrainę z misją polityczną, ale pojechałem także z odruchu serca, tak, jak się odwiedza przyjaciela w ciężkim położeniu. Wojna na Ukrainie jest realna, więc i wsparcie nie może być tylko wirtualne. Ukraińcy muszą wiedzieć, że pomagamy im w walce, jak tylko potrafimy, że wierzymy w ich zwycięstwo - zaznaczył Morawiecki.

Premier Morawiecki zachęca do podróży Scholza, Macrona i Johnsona

Zdaniem Morawieckiego do Kijowa powinien pojechać każdy przywódca wolnego świata. - Trzeba przebić mur obojętności i w pełni zaangażować się w powstrzymanie machiny wojennej Putina - oświadczył.

 

Premier podkreślił, że byłoby "znakomicie", gdyby wolę wyjazdu do ukraińskiej stolicy mieli także kanclerz Niemiec Olaf Scholz, prezydent Francji Emmanuel Macron i premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.

 

- Dziś przywództwo nie oznacza kalkulowania, ile umów z Rosją straci dany kraj, ile będzie kosztowało embargo na rosyjską ropę i gaz. Bo nie można ukraińskiej krwi, ukraińskich łez, mordowanych cywili przeliczać na pieniądze - mówił premier.

 

ZOBACZ: Wojna w Ukrainie. Sergiej Ławrow skrytykował pomysł Jarosława Kaczyńskiego ws. misji pokojowej

 

- Stąd mój apel do niektórych europejskich premierów, prezydentów, komisarzy z Brukseli: porzućcie swoje kalkulatory i zaufajcie swoim sumieniom. Odwaga, męstwo, odpowiedzialność - to musi być dziś w cenie, a nie półśrodki i puste słowa - dodał.

 

W ocenie premiera Europa wciąż zrobiła za mało. - Dopóki ostatni rosyjski czołg nie wyjedzie z terenu Ukrainy, nie mamy prawa się zatrzymywać. Dopóki ostatni rosyjski żołnierz nie zostanie przepędzony spod Kijowa, nie mamy prawa rozkładać rąk i mówić, że więcej nie da się nic zrobić - oświadczył szef rządu, postulując zwiększenie sankcji na Rosję.

 

ml / PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie