W obawie przed mężem uciekła z synem do ośrodka. Wkrótce mogą trafić na ulicę

Polska

Ofiara przemocy ze strony męża ukryła się z synem w Ośrodku Interwencji Kryzysowej pod Inowrocławiem. Żyje za niecałe 2 tys. zł i prosi urzędników z Inowrocławia oraz Włocławka o pomoc, bo wkrótce skończy jej się pobyt w placówce. Dla ofiar przemocy mieszkań jednak nie ma.

- Przede wszystkim mnie bił. Jak mu się coś nie udało, to wszystko zganiał na mnie - opowiada o ojcu Rafał, syn pani Anety.

 

- Na początku było: "kocham cię, fajnie, że jesteś", a później wyzywał mnie od dziwek i k…- mówi pani Aneta.

 

Sielanka zmieniła się w koszmar

 

Kobieta ma 43 lata. Czternaście lat temu wyszła za mąż za Stanisława H. Urodził im się syn Rafał. Mieszkali w wynajętym mieszaniu we Włocławku. Pani Aneta była szczęśliwą żoną i matką. Po kilku latach życie rodzinne zamieniło się w koszmar.

 

- Odkąd mąż poszedł do pracy, to zaczęli się koledzy, zaczęło się picie - wspomina pani Aneta.


Mąż pani Anety zaczął nadużywać alkoholu. Awantury i przemoc stawały się w domu codziennością.

 

- Mąż zaczął już rzucać wszystkim, co popadło. Kupił synowi laptopa od znajomego, to go zniszczył. Później rozwalił mi telefon, a później już zaczął rzucać szklankami, talerzami. Zaczął nas bić: mnie i syna. Miałam obdukcję, głowę trochę rozciętą i siniaków pełno - mówi pani Aneta.

 

- Raz na mamę z nożem szedł. Był agresywnie nastawiony, musiałem mamę bronić - opowiada Rafał, syn pani Anety. Kobieta choruje na reumatoidalne zapalenie stawów. Wyjeżdżała leczyć się do sanatorium. Kiedy Rafał zostawał sam z ojcem, ten bił go i wyrzucał z domu.

- Od godziny 10 do 20 musiałem być na dworze i potem wracałem - mówi Rafał.

 

Kobieta chciała chronić dziecko. Nie wpuszczała męża do mieszkania. Stanisław H. jednak rodzinę nachodził i groził jej śmiercią.

 

- Bałam się o życie, bo mąż powiedział do syna, że jak nie ucieknę, to mnie zabije. I tak zaczął nas nachodzić - twierdzi pani Aneta.

 

Pobyt w ośrodku tylko do końca stycznia

 

Pani Aneta była cały czas pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku. Ośrodek, by nie doszło do większej tragedii, pomógł kobiecie. W czerwcu ubiegłego roku pani Aneta z 13-letnim synem zamieszkała w Specjalistycznym Ośrodku Wsparcia dla Ofiar Przemocy w Rodzinie pod Inowrocławiem.

 

Stanisław H. stwierdził, że nie stosował przemocy wobec rodziny. Gdy przypomnieliśmy mu, że rodzina miała założoną Niebieską Kartę, przerwał rozmowę.

 

Pani Aneta z synem może pozostać w ośrodku tylko do końca stycznia.

 

- Kończy mi się pobyt w ośrodku i nie mam się gdzie podziać - mówi pani Aneta.

 

- To nie jest miejsce, gdzie powinien taki 13-latek rozwijać się, gdzie powinien zdobywać doświadczenie - mówi Rafał Walter z Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Inowrocławiu.

 

Żyje za niecałe 2 tys. zł

 

Pani Aneta czeka na sprawę rozwodową. Żyje z renty i alimentów - za niecałe 2 tys. zł. Kobieta starała się o mieszkanie, ale szansy jak na razie nie ma. Jest 115. na liście oczekujących.

 

- W tej sytuacji, gdy nie mamy mieszkań specjalistycznych, chronionych, treningowych, to my nie możemy nic zrobić. Dopóki nie będzie procedur przeciwdziałaniu przemocy rodzinie i wskazań, jak mamy postępować, to niestety będziemy mieli takie sytuacje - alarmuje Piotr Grudziński z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie we Włocławku.

paw/ Interwencja
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie