Prezydent Węgier podpisał nowelizację kodeksu pracy mimo fali protestów i sprzeciwu opozycji

Świat
Prezydent Węgier podpisał nowelizację kodeksu pracy mimo fali protestów i sprzeciwu opozycji
PAP/EPA/PETER KOMKA

Prezydent Węgier Janos Ader podpisał w czwartek nowelizację kodeksu pracy zwiększającą limit godzin nadliczbowych, która wywołała falę protestów. Szef państwa poinformował o tym w oświadczeniu.

Nowelizacja kodeksu pracy zyskała w czwartek podpis prezydenta Węgier Janosa Adera. Mimo wielu zastrzeżeń opozycji oraz protestów Węgrów, którzy dwukrotnie wyszli na ulice Budapesztu, protestując przeciwko nowym przepisom, prezydent przyjął nowelizację, ale jak zaznaczył wcześniej zbadał ją pod trzema względami. Stwierdził, że nie jest ona sprzeczna z konstytucją. Poza tym w porównaniu z obowiązującymi w innych krajach UE przepisami  w wielu krajach UE, np. Danii, Irlandii czy Czechach, limit nadgodzin jest taki sam jak na Węgrzech lub wyższy. Po trzecie zaś, prezydent przeanalizował, w jaki sposób nowelizacja wpłynie na sytuację pracowników i czy nie zmniejszy ich ochrony i uznał, że zapisy chroniące pracowników w kodeksie pracy nie zostały uszczuplone, pracodawca nie może ukarać pracownika za to, że nie bierze nadgodzin, i wreszcie, nie została ograniczona możliwość zapewniania pracownikom większej ochrony przez związki zawodowe drogą układów zbiorowych.

 

- Wbrew obawom nowelizacja kodeksu pracy nie może być przeszkodą dla tego, by święta Bożego Narodzenia były dla pracowników błogosławione, by okres między świętami spędzili spokojnie i aby nowy rok był dla nich spokojny - napisał prezydent

 

Parlament znowelizował, prezydent podpisał

 

Zgodnie z nowymi przepisami limit nadgodzin został zwiększony z 250 do 400 rocznie, przy czym ich rozliczanie w formie dodatkowego wynagrodzenia bądź dni wolnych będzie następować w ciągu trzech lat, a nie tak jak obecnie w ciągu jednego roku.

Po trzecie, prezydent przeanalizował, w jaki sposób nowelizacja wpłynie na sytuację pracowników i czy nie zmniejszy ich ochrony.

 Przyjęcie nowelizacji przez parlament 12 grudnia było jedną z przyczyn fali demonstracji, do której doszło w ostatnich dniach na Węgrzech. Szef Węgierskiego Zrzeszenia Związków Zawodowych Tamas Szekely zapowiedział, że jeżeli prezydent Ader ją podpisze, dojdzie do strajków.

 

Premier Viktor Orban powiedział po głosowaniu, że nowelizacja będzie korzystna dla pracowników. Wskazywał, że pozwoli ona chętnym więcej pracować i więcej zarabiać. Odnośnie obaw o ewentualne przymuszanie pracowników do nadgodzin zauważył, że na Węgrzech brakuje siły roboczej i pracownik ma do wyboru różne oferty pracy.

 

Fala protestów

 

Nowelizacja została określona przez przeciwników mianem "ustawy niewolniczej". Wyrażano m.in. obawy, że choć branie większej liczy nadgodzin ma być dobrowolne, to pracodawcy będą zmuszać do tego pracowników pod groźbą zwolnienia. Opozycja próbowała w środę nie dopuścić do przyjęcia nowelizacji kodeksu pracy, blokując mównicę w sali posiedzeń parlamentu, a także krzycząc, gwiżdżąc i włączając syrenę.

 

Według opozycji nowelizację przyjęto niezgodnie z przepisami, gdyż wiceprzewodniczący parlamentu Janos Latorcai wobec zablokowania mównicy prowadził posiedzenie z ławy poselskiej.

 

ked/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie