Antyrządowe demonstracje w Czechach. Protestujący wzywali premiera do rezygnacji

Świat
Antyrządowe demonstracje w Czechach. Protestujący wzywali premiera do rezygnacji
PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Tysiące osób protestowały w poniedziałek wieczorem w 20 czeskich miastach przeciwko rządowi Andreja Babisza. Na placu Wacława w Pradze kilka tysięcy ludzi wzywało premiera do rezygnacji.

Demonstranci mieli ze sobą transparenty i flagi Czech oraz Unii Europejskiej. Skandowano hasła przeciwko premierowi i jego ruchowi ANO. Chociaż demonstracja miała być w zamyśle organizatorów niepolityczna, w tłumie pojawiały się symbole partii opozycyjnych.

Jeden z organizatorów demonstracji w Pradze, student Uniwersytetu Karola Mikulasz Minarz podkreślał podczas protestu, że nie można zaakceptować, by rządem kierowała osoba ścigana przez prawo. Andrej Babisz, jeden z najbogatszych Czechów, objęty jest policyjnym śledztwem w związku z podejrzeniem wyłudzenia dotacji Unii Europejskiej przez należącą do niego firmę.

 

"Czechy nie są firmą"

Do biznesowej działalności premiera nawiązywały transparenty "Czechy nie są firmą" oraz wizerunek premiera za kratami i podpis, który jest tytułem książki


wydanej przez premiera - "O czym myślę, gdy przypadkiem śpię". 

Zwracano uwagę, że przeciwko Babiszowi nie tylko toczy się policyjne śledztwo; nie są też do końca wyjaśnione jego ewentualne związki z komunistyczną służbą bezpieczeństwa. - Jeżeli premierem byłby nie Babisz, ale ktoś z ruchu ANO, nie byłoby to idealne rozwiązanie, ale bylibyśmy zadowoleni - powiedział Minarz agencji CTK.

 

Petycja do premiera i do posłów

 

Podczas demonstracji w Pradze, ale także w innych miastach podpisywano petycję do Babisza z wezwaniem do jego rezygnacji. Podpisywano też petycję do posłów, by nie wyrażali zaufania rządowi, którym kierowałby polityk z zarzutami. Petycje popisało 236 tys. osób, a organizatorzy liczą, że w ciągu najbliższych dwóch miesięcy zgromadzą milion podpisów. Akcję nazwano "milion chwil dla demokracji".

Po zakończeniu protestu na placu Wacława około 200 osób pomaszerowało na praski Zamek, gdzie znajduje się siedziba czeskich prezydentów. Według agencji CTK demonstracje w Pradze i w innych miastach przebiegły spokojnie.

Zdaniem Babisza demonstrujący nie chcą prowadzić dialogu. Premier powiedział dziennikarzom: "dla mnie najważniejszą liczbą jest półtora miliona ludzi, którzy nas wybrali".

 

PAP

zdr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie