Najwięcej ingerencji służb we władzę rodzicielską Polaków MSZ odnotowało w Wielkiej Brytanii

Świat
Najwięcej ingerencji służb we władzę rodzicielską Polaków MSZ odnotowało w Wielkiej Brytanii
Pixabay.com/Skullman/Zdj. ilustracyjne

Najwięcej spraw dot. ingerencji służb socjalnych we władzę rodzicielską Polaków przebywających za granicą odnotowaliśmy w Wielkiej Brytanii - w 2016 r. było ich ponad 250; drugie w kolejności są Niemcy, gdzie liczba takich przypadków utrzymuje się na poziomie ponad 50 - poinformowało MSZ.

Jak podkreślił resort dyplomacji, chociaż działania podejmowane przez służby konsularne w sprawach rodzinnych "nie stanowią najliczniejszej grupy działań, w które zaangażowani są konsulowie", to należą do "najistotniejszych grup spraw" i "od lat niezmiennie" wzbudzają w Polsce "wiele emocji". "Ma na to wpływ niejednokrotnie nie skala samych interwencji służb socjalnych, lecz dramatyczne losy konkretnych osób" - zaznaczyło MSZ.

 

Według informacji resortu najwięcej tego typu zdarzeń odnotowano w Wielkiej Brytanii - gdzie w 2016 roku było to ponad 250 przypadków - oraz w Niemczech, gdzie liczba spraw zgłaszanych konsulom utrzymuje się na poziomie ponad 50 przypadków.

 

"Na kolejnych miejscach znalazły się takie państwa, jak Królestwo Niderlandów, Królestwo Belgii, Królestwo Norwegii" - dodało ministerstwo.

 

"Konsul na każdym etapie postępowania dba o interes dziecka"


Składane do urzędów konsularnych skargi i wnioski rodziców - zaznaczono - w "przeważającej większości" dotyczą "bezpodstawności działania służb socjalnych oraz żądania pomocy w doprowadzeniu do powrotu dzieci do domu".

 

Resort dyplomacji wskazał, że w związku m.in. z ogromną różnorodnością spraw oraz barierami prawnymi dla zebrania informacji na temat powodów podejmowanych przez zagraniczne organy interwencji "działania konsula wymagają ogromnej rozwagi".

 

"W pierwszej kolejności konsulowie zapoznają się z okolicznościami danego przypadku, oceniają, czy doszło do naruszenia prawa, w tym np. czy interwencja służb socjalnych mogła być bezzasadna. W przypadku stwierdzonego naruszenia prawa rodziców konsul udziela im pomocy konsularnej i podejmuje interwencję. Jednocześnie konsul na każdym etapie postępowania dba o interes dziecka" - podkreśliło MSZ.


"Często interesów rodziców i dziecka nie da się pogodzić"

 

Resort przyznał w tym kontekście, że choć w przypadku "wielu" prowadzonych spraw "po zweryfikowaniu ich okoliczności, konsulowie krytycznie oceniali działania zagranicznych służb socjalnych jako np. nieuzasadnione lub pochopne", to w "bardzo licznych przypadkach" konsulowie spotykali się również z "dramatycznymi sytuacjami rodzinnymi, gdzie umieszczenie dziecka w rodzinie zastępczej było niezbędne dla ochrony jego praw".

 

"Należy mieć na uwadze, że konsulowie z jednej strony mają obowiązek chronić interes rodzica i przeciwdziałać nieuzasadnionej ingerencji w jego życie rodzinne - argument jest podnoszony przez rodziców, z drugiej zaś, konsul powinien działać w celu zabezpieczenia interesów dziecka, również w obliczu nadużyć i zaniedbań ze strony rodziców, na przykład w przypadku stosowania wobec dziecka kar cielesnych. Częste są przypadki, gdy interesów rodziców i dziecka nie da się pogodzić" - zaznaczono.

 

Przemoc, zaniedbywanie, zaburzenia psychiczne


W przekazanym materiale MSZ przywołało przykłady skutecznych interwencji służb konsularnych w sprawach rodzinnych. Wymieniono w tym kontekście m.in. przypadek działań podjętych przez konsula w Oslo wobec odseparowania od rodziców 7-letniego dziecka w związku z "podejrzeniem o stosowanie przemocy w formie klapsów". Jak zaznaczył resort, w wyniku interwencji konsula oraz w związku z "poważnymi błędami formalnymi popełnionymi przez służby socjalne w prowadzonym postępowaniu dziecko zostało zwrócone rodzicom".

 

Jak podało MSZ, z analizy znanych resortowi spraw wynika, iż "najczęstszymi powodami interwencji w rodzinie, wskazywanymi przez służby socjalne, były: przemoc fizyczna i psychiczna rodziców względem dzieci lub wobec siebie, zaniedbywanie dzieci, zaburzenia psychiczne rodziców, alkoholizm, narkomania, pozostawienie dziecka bez opieki, jak również przypadki przemocy seksualnej".

 

Zaangażowanie ministerstwa sprawiedliwości


Resort dyplomacji odniósł się także do działań podejmowanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości w sprawach przypadków odbierania dzieci polskim obywatelom.

 

W ubiegły piątek wiceszef MS Michał Wójcik poinformował o skierowaniu do ministerstwa sprawiedliwości Niemiec pisma z prośbą o wyjaśnienie sprawy 10-miesięcznej Marceliny zabranej polskim rodzicom przez Jugendamt.

 

W połowie października 10-miesięczna Marcelina, córka Polaków z Hamburga, którą podczas nieobecności rodziców opiekowała się babcia, została zabrana przez dwie przedstawicielki Urzędu do spraw Młodzieży (Jugendamtu). Według rodziny babcia dziewczynki miała zostać poturbowana. Jak podało TVP Info, do zdarzenia doszło o godz. 2 w nocy, a matka dziecka przebywała wtedy w szpitalu, gdyż zasłabła po "drobnej sprzeczce" z mężem.

 

"Ministerstwo Spraw Zagranicznych odnotowało, iż minister Michał Wójcik w kontaktach ze swoimi odpowiednikami za granicą podejmuje wysiłki w celu wsparcia działań pomocowych i interwencyjnych konsulów i nierzadko osobiście angażuje się w sprawy prowadzone przez konsulów. Ministerstwo stoi na stanowisku, że każdy wkład wniesiony w ochronę praw i interesów obywateli polskich za granicą - uwzględniający prawa rodziców i dzieci, czy to ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości, czy też Rzecznika Praw Dziecka, jest bardzo cenny" - podkreśliło MSZ.

 

Resort zaznaczył jednocześnie, że sam "sprawuje bieżący nadzór nad działania służby konsularnej", a wybrane urzędy konsularne podlegają również cyklicznym kontrolom NIK.

 

Skargi na działania służby konsularnej


Zapewniono jednocześnie, że ministerstwo "odnotowuje wszystkie głosy osób niezadowolonych ze sposobu działania służby konsularnej". "Niestety nie wszystkie sprawy, które były zgłaszane służbom konsularnym, miały przebieg zgodny z oczekiwaniami rodziców. Skargi wnosili przede wszystkim rodzice, którzy nie otrzymali należytej ich zdaniem ochrony i pomocy, która doprowadziłaby do powrotu dziecka do domu" - przyznało MSZ.

 

Dodało jednak, iż nie zawsze to konsulowie są odpowiedzialni, gdy dziecko umieszczone w pieczy zastępczej nie wraca do domowego środowiska.


"Postępowania prowadzone w sprawie regulacji władzy rodzicielskiej są złożone, odbywają się przy zaangażowaniu wielu podmiotów, które oceniają, czy ingerencja we władzę rodzicielską była i jest niezbędna ze względu na konieczność ochrony prawa dziecka. Większość spraw rozstrzygana jest ostatecznie przez sądy państw, w których przebywają rodziny. Konsulowie na te rozstrzygnięcia nie mogą mieć wpływu" – wyjaśniono.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie