Śledztwo ws. śmierci turysty w Krakowie. Mężczyzna wypadł z melexa
- Krakowska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci 33-letniego brytyjskiego turysty, który wypadł z melexa - poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej prok. Janusz Hnatko. Ze wstępnych ustaleń wynika, że turysta próbował wysiąść z jadącego pojazdu na tyle niefortunnie, że upadł na jezdnię, uderzając o nią w głowę, po czym stracił przytomność.
- W Prokuraturze Rejonowej Kraków - Śródmieście Zachód prowadzone jest śledztwo dotyczące wypadku komunikacyjnego z 9 czerwca, w wyniku którego śmierć poniósł obywatel brytyjski Richard James Bunt - poinformował prok. Hnatko.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że turyście w trakcie jazdy pojazdem elektrycznym miały wypaść okulary przeciwsłoneczne. - Kiedy pojazd nadal był w ruchu, będący pasażerem pokrzywdzony postanowił wysiąść z niego, jednakże uczynił to na tyle niefortunnie, że upadł na jezdnię uderzając o nią głową, po czym stracił przytomność. W wyniku odniesionych wskutek wypadku obrażeń zmarł 13 czerwca w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie - poinformował rzecznik.
Mężczyzna przebywał w Krakowie na wakacjach z rodziną i przyjaciółmi. Żona, brat i rodzice byli przy nim do końca.
Według badań, mężczyzna miał 1,8 promila alkoholu we krwi.
Zgoda na transplantację
Rzecznik prokuratury powiedział, że po śmierci pokrzywdzonego, stosownie do wyrażonej przez jego najbliższych zgody, wprowadzona została procedura transplantacji jego organów.
Jak podał "Dziennik Polski", powołując się na informacje z Centrum Organizacyjno-Koordynacyjnego ds. Transplantacji "Poltransplant", od zmarłego pobrano dwie nerki, wątrobę i serce. Organy zostały przeszczepione czterem Polakom, mieszkańcom woj. małopolskiego i świętokrzyskiego.
Krakowskie media piszą także, że tragiczna śmierć obywatela brytyjskiego jest komentowana w mediach brytyjskich. "Czerpiemy wielką siłę ze świadomości, że jego ostatni prezent był najwspanialszy ze wszystkich - ofiarował swoje organy, żeby uratować innych ludzi, dając ich rodzinom tyle radości i nadziei" - cytuje "Dziennik Polski" oświadczenie rodziny Richarda dla brytyjskich mediów.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze