Prok. Kijanko nie stawiła się przed komisją śledczą ds. Amber Gold
Prokurator Barbara Kijanko wezwana na świadka przez komisję śledczą ds. Amber Gold nie stawiła się w środę przed komisją. Jak poinformowała przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) próby kontaktu ze świadkiem lub jego pełnomocnikiem nie przyniosły efektu. Komisja wystąpi do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie na prokurator kary porządkowej.
Kijanko była prokuratorem referentem prowadzącym sprawę Amber Gold w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz w pierwszej fazie postępowania, po zawiadomieniu Komisji Nadzoru Finansowego pod koniec 2009 r.
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) przypomniała, że 8 lutego komisja wyznaczyła termin przesłuchania prok. Kijanko, a wezwanie zostało wysłane listem poleconym na adres wskazany do korespondencji. - Żadnego kontaktu zarówno ze strony pełnomocnika, jak i świadka - powiedziała szefowa komisji.
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) stwierdził, że taka sytuacja powinna zobligować komisję "do wyciągnięcia kolejnych kroków i konsekwencji wobec świadka". - Proszę o skorzystanie z możliwości, jakie daje nam ustawa po to, żeby doprowadzić świadka do przesłuchania - dodał Zembaczyński.
Wassermann odpowiedziała jednak, że aby "doprowadzić świadka, to najpierw trzeba wystąpić do sądu o dwukrotne ukaranie go karą grzywny".
Wniosek o karę porządkową
Krzysztof Brejza (PO) wskazał, że komisja powinna wystąpić z wnioskiem do sądu o nałożenie kary na prok. Kijanko. - Sytuacja jest ewidentna, zastanowimy się, co zrobić później - powiedział.
Uchwała w sprawie wystąpienia do sądu o nałożenie kary została podjęta jednogłośnie. Szefowa komisji dopytywana przez dziennikarzy po zakończeniu posiedzenia komisji o wysokość grzywny, jaka będzie nałożona na Kijanko za niestawienie się na środowym przesłuchaniu zaznaczyła, że tutaj decyzję podejmie Sąd Okręgowy w Warszawie. - Kara porządkowa, jeśli mnie pamięć nie myli, może sięgnąć do 10 tys. zł - powiedziała Wassermann.
"Gra na czas"
Na posiedzeniu komisji jej szefowa przypomniała, ze prok. Kijanko przebywa od czerwca ub.r. na zwolnieniu i "jeśli nic się w przepisach nie zmieniło" w czerwcu będzie miała możliwość przejścia w stan spoczynku. - Biegnie też już bardzo krótki termin przedawnienia przestępstwa, co do którego komisja złożyła zawiadomienie. Trudno nie odnieść wrażenia, że jest to pewnego rodzaju gra z komisją prowadzona na czas, aby doprowadzić do tego czerwca - oceniła Wassermann.
W początkach lutego komisja zdecydowała o przekazaniu do prokuratora generalnego dwóch zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa przez prokuratorów prowadzących sprawę Amber Gold. Jedno z nich dotyczyło prok. Kijanko i tego, jak było prowadzone przez nią postępowanie ws. Amber Gold w okresie grudzień 2009 r. - czerwiec 2012 r.
W poniedziałek Prokuratura Regionalna w Łodzi informowała, że wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez prokuratorów prowadzących bądź nadzorujących postępowanie w sprawie Amber Gold. Sprawa dotyczy śledczych z prokuratury z Gdańska-Wrzeszcza, którzy prowadzili to postępowanie oraz prokuratorów z prokuratury okręgowej, którzy na tym etapie je nadzorowali.
Pierwszy i "kluczowy" świadek
Prok. Kijanko miała być pierwszym świadkiem przesłuchanym przez komisję śledczą jeszcze w zeszłym roku. Przedstawiła ona jednak wówczas zaświadczenie lekarskie, z którego wynikało, że nie może się stawić na przesłuchaniu. Komisja zdecydowała o zasięgnięciu opinii ws. jej zdrowia. Niedawno biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie stwierdzili, że nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych, by Kijanko stanęła przed komisją śledczą.
- Biegli stwierdzili, że nie istnieją żadne szczególne warunki lub wymagania, aby świadek mógł być w tych okolicznościach przesłuchiwany - powiedziała w środę Wassermann.
Przypomniała, że "po pierwszej próbie wezwania świadka zgłosił się pełnomocnik, który podał wszystkie swoje namiary i prosił, aby kontakt odbywał się za jego pośrednictwem". "Odbyły się także próby kontaktu telefonicznego z pełnomocnikiem" - zaznaczyła szefowa komisji śledczej.
Wassermann już w początkach prac komisji - w październiku ub.r. - podkreślała, że Kijanko "to kluczowy świadek do rozpoczęcia tej historii, by zarówno członkowie komisji, jak i opinia publiczna szli od początku i zobaczyli, jak wyglądał przebieg tej sprawy".
Materiał, bez zeznań prokurator, nadal "miażdżący" dla prokuratury
Po zakończeniu środowego posiedzenia Wassermann pytana, co oznacza dla komisji niestawiennictwo prok. Kijanko oceniła jednak, że z perspektywy komisji "to już niewiele wnosi". - Komisja przerobiła cały wątek związany z Prokuraturą Rejonową Gdańsk-Wrzeszcz; materiał jest bardzo bogaty, miażdżący dla tej prokuratury - powiedziała.
- Komisja w tym momencie już nie oczekuje na nią. Komisja chciała dać jej szansę, aby mogła wytłumaczyć zarówno komisji, jak i opinii publicznej, dlaczego postępowała tak a nie inaczej. Następną szansę będzie miała w prokuraturze - podkreśliła szefowa komisji śledczej.
Nie wykluczyła jednak, że komisja śledcza może jeszcze zdecydować o ponownym wezwaniu Kijanko na przesłuchanie. - Ja tego nie wykluczam, ale dzisiaj nie uważam tego za sprawę pierwszoplanową - powiedziała Wassermann.
Dopytywana, czy komisja będzie wnioskowała, by sąd doprowadził Kijanko na przesłuchanie stwierdziła, że ona osobiście nie będzie tego chciała. - Natomiast to cała komisja decyduje. Jeżeli większość członków komisji podejmie decyzję, że będzie chciała wyciągać dalej idące kroki w stosunku do niestawiennictwa, to nie będę na pewno przeciwko - zaznaczyła.
Poseł Brejza zapowiedział, że będzie zgłaszał wniosek, aby po nałożeniu kary na prok. Kijanko doprowadzić ją na przesłuchanie. - Uważam, że zadaniem komisji jest dążenie do tego, aby panią prokurator przesłuchać - zaznaczył. Także poseł Zembaczyński uznał przesłuchanie tego świadka przez komisję za potrzebne.
Uwolniona od zarzutów dyscyplinarnych
W marcu 2013 r. - już po wybuchu afery - w analizie przygotowanej przez Komitet Stabilności Finansowej jako "czynniki krytyczne" ws. Amber Gold wymieniono m.in.: "niedostateczne działania prokuratora-referenta na etapie prowadzenia postępowania sprawdzającego, w szczególności ograniczenie się do zgromadzenia szczątkowej dokumentacji, w wyniku czego podjęto decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa", "wadliwe wykonanie przez prokuratora-referenta zalecenia Sądu Rejonowego Gdańsk-Południe, w szczególności niewykonanie szeregu czynności wskazanych w zaleceniu, co skutkowało umorzeniem dochodzenia" i "brak odpowiedniej reakcji" na zawiadomienia kierowane przez KNF.
Podczas jednego z posiedzeń komisji w listopadzie 2016 r. Wassermann wymieniała nieprawidłowości w postępowaniu prokurator Kijanko. Wskazywała m.in. na umorzenie postępowania bez wykonania czynności, dwukrotne przesłuchanie świadka, który mógłby wystąpić jako podejrzany, wydanie mu kserokopii akt, zlekceważenie trzech kolejnych zawiadomień KNF, niezweryfikowanie stanu faktycznego w sprawie, brak wydania postanowienia o zabezpieczeniu dokumentów i o wydaniu złota.
Wobec Kijanko toczyło się prokuratorskie postępowanie dyscyplinarne, ostatecznie jednak została ona uwolniona od zarzutów dyscyplinarnych. B. rzecznik dyscyplinarny w ówczesnej Prokuraturze Generalnej prok. Jacek Radoniewicz mówił w grudniu ub.r. przed komisją śledczą m.in. o wnioskach o wszczęcie postępowań wyjaśniających dotyczących czworga gdańskich prokuratorów - w tym Kijanko. Jak stwierdził, w praktyce dyscyplinarnej jest bardzo trudno postawić "skutecznie zarzuty rażącej obrazy przepisów prawa" prokuratorom. W jego ocenie w postępowaniach dot. gdańskich prokuratorów należało skupić się na uchybieniu godności urzędu prokuratorskiego.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze