Jeden z noworodków z Iławy miał uraz głowy. W ciągu dwóch miesięcy opinia o przyczynie śmierci dzieci
Do czasu uzyskania ostatecznej opinii biegłych prokuratura nie będzie wypowiadać się, co było przyczyną śmierci dwóch noworodków, których ciała znaleziono na balkonie bloku w Iławie. Wiadomo jedynie, że dzieci urodziły się żywe, a jedno miało uraz głowy.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Elblągu Iwona Piotrowska poinformowała w środę, że na obecnym etapie śledztwa nie może wypowiedzieć się nt. bezpośredniej przyczyny i czasu śmierci noworodków. - Z uwagi na trudności diagnostyczne, oczekujemy na ostateczną opinię biegłych z zakresu medycyny sądowej. Powinniśmy ją otrzymać w ciągu dwóch miesięcy - wyjaśniła.
W rozmowie z polsatnews.pl potwierdziła, że u jednego z chłopców stwierdzono uraz głowy, jednak jest jeszcze za wcześnie, aby mówić czy mógł się on przyczynić do śmierci noworodka. Biegli czekają teraz na wyniki badań histopatologicznych.
Ciała zawinięte w ręcznik
Martwe noworodki znaleziono w miniony czwartek na balkonie mieszkania 35-letniej kobiety, która trafiła do szpitala z silnym krwotokiem z dróg rodnych. Pacjentkę przywieziono w stanie krytycznym, zmarła w piątek nad ranem. Lekarze stwierdzili, że była po niedawnym porodzie, który odbył się poza szpitalem - dlatego zawiadomili policję, która przeszukała mieszkanie kobiety. Ciała noworodków były zawinięte w dziecięcą kołderkę i ręcznik.
Zdaniem rzeczniczki, wyjaśnienie bliższych okoliczności tej tragedii jest przedmiotem śledztwa, które - jak zauważyła - jest w bardzo wstępnej fazie.
Na razie prokuratura poinformowała jedynie, że ze wstępnej opinii po sekcji zwłok wynika, że był to poród z ciąży bliźniaczej, dzieci urodziły się żywe i byli to chłopcy. Prokurator Piotrowska powiedziała też, że u jednego z nich biegli stwierdzili uraz głowy. Wiadomo również, że powodem śmierci ich matki był wstrząs krwotoczny.
"Rodzina miała dobrą opinię"
Kobieta wychowywała samotnie pięcioro dzieci w wieku 3-15 lat. Policja i opieka społeczna nie miały wcześniej sygnałów świadczących, że może dojść do tragedii. W ich ocenie, rodzina miała dobrą opinię, a w domu nie dochodziło do przemocy.
Podano zarazem, że rodzina miała przydzielonego kuratora sądowego i asystenta rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. W obu przypadkach powodem miały być "problemy wychowawcze". Pracownicy opieki społecznej nie wiedzieli, że kobieta jest w ciąży - ich zdaniem prawdopodobnie ukrywała to nawet przed bliskimi.
Osieroconą piątkę dzieci oddano na razie pod opiekę babci. O ich dalszej przyszłości zadecyduje sąd, który w takich przypadkach ustanawia tzw. rodzinę zastępczą lub umieszcza dzieci w odpowiedniej placówce opiekuńczo-wychowawczej.
Postępowanie, które od prokuratury rejonowej w Iławie przejęła elbląska prokuratura okręgowa, prowadzone jest w kierunku dzieciobójstwa. Zgodnie z kodeksem karnym, matce, która zabija dziecko - w okresie porodu pod wpływem jego przebiegu - grozi od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. W przypadku śmierci sprawczyni takie śledztwa są umarzane.
PAP, fot. PAP/Tomasz Waszczuk